Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Dzwonki nieszczęścia…

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Od zarania dziejów ludzkości naszą planetę nawiedzały zarazy, bezlitośnie pustoszące małe osady i duże miasta. Kiedyś masowemu pomorowi wybitnie sprzyjały kiepskie warunki sanitarne, brak odpowiedniej wiedzy epidemiologicznej i ogólnie niski poziom medycyny. Ale nawet oświecony dwudziesty pierwszy wiek dotknęła ostatnio ogólnoświatowa pandemia, zaskakując szybkością rozprzestrzeniania się i zjadliwością nowego wirusa.
Dzwonki nieszczęścia…

Dzwonki nieszczęścia…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Dzwonki nieszczęścia…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Dzwonki nieszczęścia…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Jedną z przerażających, odnotowanych także w Biblii chorób bakteryjnych jest trąd, którego objawy mogą wystąpić dopiero po upływie wielu lat od infekcji. Mijają tysiąclecia - a nieszczęście to wciąż budzi lęk i odrazę…

Czas i miejsce pojawienie się owej zarazy różnie określają naukowcy, przy czym główne teorie upatrują źródeł trądu we wschodniej Afryce, ewentualnie w Indiach. Do Europy miały go przywlec wojska Aleksandra Wielkiego, którego żołnierze walczyli z Hindusami i ponoć gdzieś nad Indusem doszło do pierwszego zakażenia. Dalsze podboje przeniosły trąd na Stary Kontynent.

Ludzie, z rozpaczą znajdujący na swojej skórze pierwsze, złowieszcze odbarwienia wiedzieli, że czeka ich już tylko ponura, nędzna wegetacja w izolacji, powolna deformacja ciała, wreszcie jego wzbudzający grozę i wstręt rozpad. Tą straszną przypadłość uznawano za karę, będącą konsekwencją popełnionych grzechów i niegodziwości.

W biblijnej Księdze Kapłańskiej opisano pradawny sposób traktowania chorych:

„Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: - nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem.”

W roku 1098 pojawiła się dobroczynna formacja do opieki nad chorymi, nosząca nazwę Zakonu Rycerzy świętego Łazarza, osoby, którą po śmierci przywrócił do życia Jezus.

Pierwsze specjalne leprozoria dla trędowatych założono we Francji w siódmym wieku, podobne placówki tworzono także w Polsce, gdzie trąd najprawdopodobniej przywieźli krzyżowcy z wypraw do Ziemi Świętej.

Koniec dziewiętnastego stulecia przyniósł odkrycie bakterii, wywołujących tą straszną chorobę, jednak nie udało się jej całkowicie wyeliminować. O dramatach ludzi zarażonych trądem, rozgrywających się niegdyś także na ziemi dolnośląskiej, przypominały przez kolejne dekady nazwy, nadawane związanym z zarazą miejscom.

Sokołowiec koło Świerzawy w powiecie złotoryjskim to długa, niemal sześciokilometrowa miejscowość, odnotowana już w roku 1200 jako Dorf Valcani. Później otrzymała miano Felkenstein lub Falkenhain – sokoli kamień bądź sokoli gaj. To urokliwy teren, osłaniany od północnego zachodu Łysą Górą, zaś na południowym wschodzie Sokołowskiumi Wzgórzami. Wieś przecina szosa, wiodąca ze Świerzawy do Lwówka Śląskiego. Według nie potwierdzonych źródłowo przekazów miał tu stać niegdyś niewielki zamek rycerski, który jakoby zniszczyli husyci. Potem swoją siedzibę urządzili w nim rzekomo rycerze – rabusie.

Istnieją domniemania, że to Henryk Brodaty Sokołowiec jako dar przekazał cysterkom. Za sprawą ich fundacji wzniesiono tu później świątynię. Nie tak dawno przywrócono we wsi zwyczaj odbywania raz w roku "marszu trędowatych", nawiązując tym do średniowiecznego obrządku.

Z Sokołowca wiedzie trasa, oznaczana na dawnych mapach jako "Droga dzwonkowa" (Klingelstraße). Średniowieczni trędowaci, wychodząc sporadycznie poza leprozorium, musieli informować o tym otoczenie dobrze słyszalnymi sygnałami akustycznymi. Taki dźwięk nakazywał ustąpić idącym chorym z drogi. Pozwalano im wędrować wskazanym traktem tylko z dzwonkiem bądź kołatką. Otrzymując nędzne jadło i posłanie na słomie każdego dnia ciężko pracowali w izolacji, wznosząc wieczorami modlitwy za grzechy, zaś w niedzielę zakonnice wiodły ich najpierw do kościoła w Sokołowcu, później już tylko do krzyża przy cmentarzu, zlokalizowanym opodal drogi Proboszczów – Sokołowiec. Tam mieli odosobnioną mszę dla trędowatych z całej okolicy.

Tego zażądali mieszkańcy Sokołowca, którzy nie chcieli mieć jakichkolwiek kontaktów z chorymi. Chronili zdrowie własne i swoich rodzin. Trędowatym odmówiono miejsca w kościele, a nawet na cmentarzu. Dlatego też nekropolia sokołowiecka powstała daleko od wsi, prawdopodobnie chowano tam najpierw tylko nieszczęsnych zakażonych. Na owo miejsce wiecznego spoczynku dowożono zwłoki nawet ze Lwówka.

Dzwoneczki w średniowieczu spełniły swoistą rolę bezwzględnych „paszportów trędowatych”, których stosowanie surowo egzekwowali ludzie zdrowi…


Zdzisław Abramowicz



Dzisiaj
Czwartek 28 marca 2024
Imieniny
Anieli, Kasrota, Soni

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl


OtoLubin.pl © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl