Pierwszy tysiąc podpisów zebrało „Stowarzyszenie Wiejskie Dialog Rozwój Ekologia”. Pismo wysłane do premiera Donalda Tuska pozostało bez odpowiedzi. Teraz do obrońców środowiska naturalnego, a przede wszystkim tysięcy mieszkańców, którym grozi wysiedlenie, dołączają kolejni.
Członkowie stowarzyszenia działającego w Miłoradzicach zwrócili się z pismem do Józefa Drzazgowskiego, prezesa Stowarzyszenia Ochrony Środowiska Naturalnego „Przyjezierze”. W piśmie tym, deklarują wszelka pomoc i zaangażowanie w walkę o utrzymanie środowiska naturalnego w pobliżu kopalni węgla brunatnego Konin.
„Przyłączamy się do protestu przeciwko degradacyjnej dla środowiska naturalnego działalności kopalni węgla brunatnego w Polsce. Przyglądając się analizom ekspertyz naukowców badających wpływ przemysłu wydobywczego metodą odkrywkową na środowisko, jesteśmy przekonani o konieczności odstąpienia przez rząd Polski od polityki energetycznej opartej na węglu brunatnym” - czytamy w piśmie sygnowanym przez prezesa Marka Brojanowskiego.
Lej powstały w trakcie prowadzenia odkrywki przyczynił się do znacznego obniżenia poziomu wód
gruntowych. Wysychają jeziora, w tym jezioro Gopło, giną rośliny. Stowarzyszenia działające w obronie przyrody protestują przeciwko przestarzałym metodom wydobycia surowców, szczególnie, że dostępne są już nowoczesne, mniej inwazyjne metody.
„Koszty tak inwazyjnego pozyskiwania surowca do produkcji energii są niewspółmiernie wysokie w odniesieniu do osiągnięcia celu, jakim jest zaspokojenie potrzeb energetycznych kraju i mają zabójczy wpływ na równowagę w ekosystemie regionu. Opieranie bezpieczeństwa energetycznego na najstarszych technologiach jest dla nas tematem wstydliwym wobec osiągnięć w technologii zaspokajania potrzeb energetycznych w pozostałych krajach unijnych, gdzie wdrażane i błyskawicznie rozwijane są koncepcje oparte na odnawialnych źródłach energii, geometrii, biomasach, czy energetyce atomowej” - czytamy dalej w piśmie.
Członkowie Stowarzyszenia Wiejskiego Dialog Rozwój Ekologia” zwrócili również na to co najbardziej przeraża mieszkańców naszego regionu – przesiedlenia. Jeżeli plany budowy kopalni dojdą do skutku to z terenu samej gminy Lubin wysiedlonych zostanie około pięciu tysięcy osób, a biorąc pod uwagę tereny jakie planowo ma zajmować kopalnia i elektrownia, domu może być pozbawionych nawet 15 tysięcy ludzi.
Choć polski rząd jednoznacznie nie odpowiedział na pytania stawiane przez tutejszych samorządowców, dał do zrozumienia, że budowa kopalni jest jak najbardziej brana pod uwagę. Wydobycie miałoby odbywać się za pomocą najnowocześniejszych metod, mało inwazyjnych dla środowiska naturalnego, jednak czy naprawdę tak będzie przekonamy się na własnej skórze. I choć według władz miną lata zanim budowa kopalni ruszy, tysiące mieszkańców już teraz żyje w strachu o swoje domy i przyszłość swoją i swoich dzieci.