Czyści, poleruje, pastuje – czyli robi to, co na pucybuta przystało, z tą małą różnicą, że ten jest elektroniczny, stoi w Urzędzie Miejskim w Lubinie i został kupiony za publiczne pieniądze. I chociaż inne lubińskie firmy i instytucje takiego urządzenia nie mają, a prawdopodobnie najbliższy pucybut elektroniczny znajduje się w urzędzie wojewódzkim, to rzecznik prasowy prezydenta Lubina twierdzi, że jest to standardowe wyposażenie biurowe.
– Zakup tego urządzenia to podniesienie standardu w urzędzie – powiedział nam Krzysztof Maj, rzecznik Roberta Raczyńskiego.
Co inni myślą na ten temat? Mieszkańcy Lubina ze zdziwieniem otwierają oczy, niektórzy usiłują przeliczyć ile szczotek i pasty mogliby kupić za bagatela – trzy tysiące trzysta złotych.
Podobnego zdania jest Marek Bubnowski, przewodniczący lubińskiej Rady Miejskiej.
– Pamiętamy jeszcze kampanię prezydenta z 2002 roku – mówi Bubnowski. – Możliwe, że prezydent rozpoczyna już swoją kolejną i teraz do hasła „Czysta woda czyste ręce” należałoby teraz dodać jeszcze „czyste buty”.
Przewodniczącemu rady nie podoba się wydawanie pieniędzy podatników.
– Kilka dni wcześniej prezydent Raczyński ubolewał nad tym, że nauczyciele mało zarabiają, a radni im jeszcze zmniejszyli dodatki – mówi Bubnowski. – A teraz lekką ręką wydał ponad trzy tysiące złotych na urządzenie do czyszczenia butów.
Elektroniczny pucybut stoi sobie w sekretariacie. Jak wypowiada się dla mediów rzecznik prezydenta, z urządzenia będą korzystać goście Roberta Raczyńskiego. Może to dobra wiadomość, bo teraz każdy z nich będzie mógł liczyć na czyste buty, oczywiście o ile zastanie prezydenta w Urzędzie Miejskim.
Fot. Ewa Chojna