Kilka dni temu 21-letni Marcin Szczęśniak razem ze starszym bratem wyjechał do Włoch. Łukasz i Marcin zostali wysłani do Neapolu przez lubińską firmę, która specjalizuje się w montażu i serwisie linii technologicznych. Nieżyjący Marcin pracował w niej ponad rok. Jeszcze tydzień temu, w poniedziałek chłopak rozmawiał przez telefon ze swoim ojczymem i z przedstawicielem firmy. Obaj twierdzą, że 21-latek sprawiał wrażenie jakby się czegoś bał. Po tej rozmowie kontakt się urwał.
Starszy brat Marcina wrócił do domu. Mówi, że w Neapolu śledzono ich i próbowano porwać, a w hotelu zostali napadnięci. Wtedy Łukasz po raz ostatni widział brata. Uciekając rozdzielili się. Mieli się spotkać w szpitalu. Tylko Łukasz do niego trafił.
Co się działo przez ten czas z jego młodszym bratem, niewiadomo. Na jego ciele widnieją ślady przemocy, jednak nie wyjaśniają tego, w jaki sposób chłopak zginął. Odpowiedzi na to pytanie może dostarczyć sekcja zwłok zaplanowana na najbliższy czwartek.