Polonia przyjechała do Lubina podbudowana serią ostatnich udanych spotkań, tymczasem gospodarze przez minione dwa tygodnie leczyli rany po dotkliwej klęsce poniesionej w derbach ze Śląskiem (1-5). Ofiarami tej porażki zostali m.in. bramkarz Bojan Isailović, który ustąpił miejsca Arkadiuszowi Ptakowi oraz Michal Hanek. Słowak nawet nie znalazł się w meczowej '18". Poza tym kontuzje wyeliminowały z gry Patryka Rachwała, Davida Abwo, Szymona Pawłowskiego, a za kartki pauzować musiał także Costa Nhamoinesu.
Od pierwszych minut widać było, że trener Pavel Hapal mocno pracował na poprawą gry w defensywie. Zagłębie grało bardzo uważnie w tyłach i Polonii z trudem przychodziło konstruowanie akcji ofensywnych. W pierwszej połowie goście oddali dwa groźne strzały - z około 20 metrów autorstwa Roberta Jeża i Marcina Baszcyńskiego; obydwa minimalnie niecelne.
Okazje do zdobycia bramki mieli także Edgar Cani i Tomasz Brzyski. Ten pierwszy źle trafił w piłkę w polu karnym a drugi główkował z 15 metrów. Obok słupka. Gospodarze zagrażali głównie po rzutach rożnych. Dwa razy bliski szczęścia był Maciej Małkowski, lecz raz spudłował, a potem został zablokowany.
W drugiej połowie gospodarze ruszyli już do zdecydowanych ataków, Polonia z kolei zaczęła grać apatycznie, jakby była zadowolona z bezbramkowego remisu. Tymczasem Zagłębie było bliskie powodzenia po strzałach Darvydasa Sernasa i Janusza Gancarczyka, które z trudem bronił Michał Gliwa.
Trener Hapal wprowadził do gry Mouhamadou Traore i Kamila Wilczka i była to kluczowa decyzja dla losów spotkania. W 81. minucie Maciej Sadlok sfaulował z boku pola karnego Traore. Z rzutu wolnego dośrodkował Wilczek, a napastnik Zagłębia głową skierował piłkę do siatki.
Dopiero wtedy podopieczni Jacka Zielińskiego ruszyli do ataki i w doliczonym czasie gry byli bliscy szczęścia. Jeż dośrodkował z rzutu rożnego, do piłki pięć metrów przed bramką dopadł Tomasz Jodłowiec i... spudłował.
Po meczu powiedzieli:
Trener Polonii Warszawa Jacek Zieliński: - Zamierzenia przed tym meczem były inne, bo przyjechaliśmy powalczyć o trzy punkty, ale boisko napisało inny scenariusz. Graliśmy nerwowo, niedokładnie i trochę chaotycznie. Straciliśmy swoje atuty, a potem przydarzył się błąd przy stałym fragmencie gry i stało się nieszczęście. Wszyscy jesteśmy zawiedzeni, bo liczyliśmy, że powalczymy o zwycięstwo, ale w sporcie trzeba czasem przeżyć gorycz porażki i czeka nas teraz smutny powrót do domu.
Trener KGHM Zagłębia Lubin Pavel Hapal: - W dzisiejszym spotkaniu dużo było walki, ale mało sytuacji bramkowych. W drugiej połowie udało nam się stworzyć 2-3 groźne akcje i chciałem podziękować zawodnikom, bo byli skoncentrowani przez 90 minut, bardzo chcieli wygrać, walczyli i zostali nagrodzeni bramką. Dzisiaj zagraliśmy lepiej niż rywale i udało nam się zwyciężyć.