Początek w wykonaniu lubińskiego zespołu był obiecujący. Już w 9. minucie prowadzenie dla "Miedziowych" objął Arkadiusz Woźniak. Po dośrodkowaniu Bartosza Rymaniaka wychowanek Zagłębia wzbił się w powietrze i głową skierował piłkę do siatki. Pavle Velimirović był bezradny. "Wąski", jak nazywany jest przez kolegów, zwycięskiego gola strzelił w 77. minucie wykorzystując świetne podanie Davida Solomona Abwo.
21-letni piłkarz był głównym bohaterem drużyny ze stolicy polskiej miedzi. Ulubieniec lubińskich kibiców tym samym uratował posadę swojemu szkoleniowcowi, która przed tym spotkaniem wisiała na włosku. Jak na wychowanka przystało, w grze Woźniaka było widać szczególną determinację i chęć do odniesienia zwycięstwa. To w tej chwili najskuteczniejszy piłkarz w talii Urbana. Na koncie zgromadził już cztery gole. Nic więc dziwnego, że po końcowym gwizdku kibice dość długo skandowali jego nazwisko.
Piłkarze Zagłębia przełamali feralną passę meczów bez zwycięstwa i w pewnym stopniu zrehabilitowali się za kompromitującą porażkę w Pucharze Polski.
W znacznie gorszym nastroju Dialog Arenę opuszczali łodzianie. Trener Michał Probierz w sobotę obchodził 39. urodziny, jednak jego podopieczni nie rozpieszczali go swoją grą. "Ełkaesiacy" mieli ogromne problemy z wykańczaniem akcji i w konsekwencji doznali pierwszej porażki pod wodzą nowego szkoleniowca.
Jedynego gola dla łodzian strzelił Marek Saganowski, który w pierwszej połowie wbił lubinianom gola do szatni. Dla popularnego "Sagana" było to pierwsze trafienie w barwach ŁKS po jedenastu latach.
Po meczu powiedzieli:
Trener ŁKS Łódź Michał Probierz: - Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie trudny, że Zagłębie wybiegnie na murawę z nastawieniem, żeby wygrać. Nam na początku nie udawało się utrzymywać piłki, za szybko się jej pozbywaliśmy i nie potrafiliśmy sobie stworzyć sytuacji, po której padłaby bramka. Gola straciliśmy po prostych błędach, a gdy wyrównaliśmy, to wydawało się, że później będzie nam łatwiej i faktycznie początek drugiej połowy był w naszym wykonaniu lepszy, ale niestety nie udało nam się utrzymać tego wyniku. Zabrakło nam trochę szczęścia i trochę boiskowego cwaniactwa, za szybko dostaliśmy też kilka żółtych kartek i to wymusiło pewne zmiany w grze. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski i musimy solidnie popracować.
Trener KGHM Zagłębia Lubin Jan Urban: - Wiedzieliśmy jakie czeka nas spotkanie i w jakiej sytuacji jesteśmy. To wszystko było widać na boisku, graliśmy nerwowo i mimo że mecz ułożył się dobrze, to nie potrafiliśmy wykorzystać tego jak dojrzała drużyna. Presja na wynik w wielu momentach nas paraliżowała. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie, bo mieliśmy więcej sytuacji do zdobycia bramki z drużyną, która pokazała spore doświadczenie. To nie ten sam ŁKS, który był na początku sezonu, przyjście czterech doświadczonych zawodników spowodowało, że ciężko będzie teraz tę drużynę ograć. Dzisiaj wygraliśmy mecz sercem, a zawodnicy dali z siebie wszystko i chylę przed nimi czoła. Przez najbliższy tydzień czeka nas dużo pracy, bo musimy poprawić organizację gry.