- Uważam, że opłata poziomie 540 zł jest wyważoną propozycją – mówił w tygodniu Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta miasta. - Wiadomo, że rodzice chcieliby płacić jak najmniej. Gminy nie stać na to, by pokryć te koszty w całości – przekonywał rzecznik.
Na sesji pojawiło się kilku rodziców, którzy postanowili walczyć o dobro swoich pociech. - 540 zł to dla nas wielka kwota. Tyle płacą rodzice w Krakowie czy w Poznaniu. My nie zarabiamy tyle, co mieszkańcy tych miast – tłumaczyli radnym.
Podobnego zdania byli opozycyjni radni.- Ta kwota to pieniądze, które zarobili ludzie prezydenta w radach nadzorczych miejskich spółkach. Budżet gminy wzbogaci się o 600 tysięcy złotych. - przekonywał radny Krzysztof Olszowiak. - To nie jest potężne obciążenie dla gminy. Za chwilę dojdzie jeszcze projekt ustawy podwyższenia opłat za przedszkola. Mamy już podwyżkę opłat za nieruchomości, za wodę, od środków transportu... Pan prezydent jedyne co potrafi to dzielić pieniądze, które nie należą do niego. W mojej ocenie nie jest to racjonalne rządzenie – ocenił Olszowiak.
Ostatecznie miesięczną opłatę za pobyt dziecka ustalono na poziomie 392 zł. Jak powiedziała Natalia Kalinowska, mama bliźniaczek rodzice boją się efektu kuli śnieżnej. - Jeśli wzrosną ceny za żłobek, to podrożeją również inne płatne formy opieki – przekonywała. Ostatecznie miesięczną opłatę za pobyt dziecka ustalono na poziomie 392 zł. - To i tak dużo, ale dobrze, że nie musimy płacić 540 zł – powiedziała nam po wyjściu z sali mama dziewczynek.