Ratują nas tu wszystkich nasze rodziny, które nas dokarmiają – mówi pani Bożena, pacjentka szpitala na Bema. - Ciężko się tymi posiłkami najeść, a już zupełnie nie ma co marzyć o tym, żeby były chociaż troszkę smaczne. One nie są ani obfite, ani dobre. Niech pan sam zresztą zobaczy – mówi zniechęcona kobieta. Rzeczywiście, kolacja nie wygląda apetycznie. Co się na nią składało? Trzy kromki chleba, niewielki kawałek wędliny, jeszcze mniejsza porcja masła oraz filiżanka herbaty. - Herbaty nawet już nie biorę, bo smakuje jeszcze gorzej niż wygląda – ocenia pacjentka. - Marny jest żywot polskiego pacjenta – kręci głową sąsiadka pani Bożeny. - O mnie dba syn, ale co z tymi ludźmi, którzy nie mają nikogo? - pyta. Zdaniem innej pacjentki jakość żywienia w polskich szpitalach jest coraz gorsza. - Kiedyś było ciut lepiej – mówi pacjentka, dla której jest to już kolejna wizyta w szpitalu. - Ja już swoje przeleżałam w tych szpitalach i wydaje mi się, że idzie ku gorszemu. Z jedzeniem też coraz gorzej. A w telewizji minister Kopacz chwali się, że jest dobrze – zauważa zdenerwowana kobieta.
Żadna z pań nie chce zgodzić się na zdjęcie, ani podać swoich danych. - Jeszcze nam pan zaszkodzi – zauważają. Boją się, że sytuacja może przybrać jeszcze gorsze barwy, a jednocześnie nie przestają wierzyć w poprawę. - Wybory idą, niech politycy w końcu coś z tym zrobią – zgodnie zauważają.
Do sprawy powrócimy.