Związkowcy czekali na pismo z centrali kombinatu licząc, że do spotkania jednak dojdzie. - Byłem dziś w biurze zarządu. Na razie nie ma jeszcze pisma w tej sprawie – poinformował nas dziś rano Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.
Sytuacja zmieniła się kilka godzin później. KGHM przedstawił odpowiedź, pod którą nieoczekiwanie podpisała się Cecylia Stankiewicz, dyrektor naczelny ds. pracowniczych.
W podanym terminie zarząd KGHM nie będzie obecny w siedzibie spółki – czytamy w piśmie. - KGHM Polska Miedź S.A. jest w tym roku współgospodarzem i współorganizatorem dorocznego spotkania International Wrought Cooper Council w dniach 9 -11 maja w Warszawie. Przedstawiciele KGHM oraz zarząd i dyrektorzy niektórych oddziałów biorą w tej konferencji także czynny udział merytoryczny.
Dyrektor w piśmie nie szczędzi słów krytyki pod adresem związkowców. - Za niedopuszczalną uważamy powtarzaną przez Państwa z gruntu fałszywą tezę o prowokowaniu przez zarząd KGHM Polska Miedź S.A. chuligańskich zajść pod siedzibą naszej firmy (...). Dzisiaj zdumiewa fakt, z jaką lekkością i niefrasobliwością przechodzą Państwo do porządku dziennego nad wydarzeniami, które przebiegały z Państwa udziałem, a których chuligański charakter nie budzi najmniejszych wątpliwości - pisze dyrektor Stankiewicz.
Szef miedziowej „Solidarności” nie kryje rozgoryczenia treścią pisma. - Jestem zdziwiony, że zarząd potrzebuje aż tyle czasu na udzielenie odpowiedzi – mówi Józef Czyczerski. - Na dodatek ta odpowiedź jest podpisana przez panią dyrektor, a nie przez pana prezesa. To nadal jest dyskusja medialna, żeby przeciągnąć problem w czasie, a nie go rozwiązać – uważa Czyczerski.
Negatywnie odnosi się do oceny ostatnich zajść pod siedzibą kombinatu. - To my wyszliśmy z inicjatywą, aby rozwiązać konflikt, który narasta – twierdzi Czyczerski. - Nie rozumiem tego fragmentu oceny... Wyraźnie widać, że prezes nie jest menadżerem, a jedynie marionetką na usługach polityków - zauważa przewodniczący.