Na dziedzińcu przed biurem zarządu pojawiło się ponad tysiąc pracowników KGHM Polska Miedź S.A. Liczba ta przerosła chyba nawet oczekiwania samych organizatorów pikiety, którzy w przeddzień manifestacji deklarowali, że pojawi się na niej kilkaset osób. Pracownicy kombinatu sprawiali wrażenie dobrze zorganizowanej grupy. Większość była ubrana w związkowe kamizelki, niektórzy w dłoniach dzierżyli flagi. Szybko pojawiły się petardy, który towarzyszyły im już do samego końca manifestacji. Hałas potęgowały wyjące syreny alarmowe, które również są nieodzownym elementem każdej pikiety.
Furorę zrobiło drzewko, które związkowcy posadzili przed siedzibą firmy. - Prezesie, zasadzimy panu wierzbę płaczącą - mówił do mikrofonu Ryszard Zbrzyzny. - Niechaj przypomina ona o ciężkiej pracy zwykłych górników, niech przypomina o naszym losie – mówił działacz, co spotkało się z aplauzem publiczności. Później było już mniej zabawnie. Pojawiły się jajka, a następnie monety. Te pierwsze rzucane były w kierunku ochroniarzy i zarządu, tymi drugimi obsypani zostali już tylko sami pracownicy ochrony. - Judasze! - krzyczał wściekły tłum. - Kogo wy bronicie?! Zomo!
Na koniec na polu bitwy pojawiła się taczka. - Prezes, dawaj na taczkę! – krzyczeli manifestujący. - My cię wywieziemy. Wyjdź do nas.