Przedstawiciel kombinatu wyraził ubolewanie w związku z takim przebiegiem spotkania. - Jest nam niezmiernie przykro, że tak się to spotkanie skończyło – powiedział Wyborski. - Argument siły jest złym argumentem.
Rzecznik zwrócił uwagę na agresywne zachowanie niektórych protestujących. - To nie zarząd rzucał jajkami i puszkami z piwem – zauważył Wyborski. - To nie zarząd wznosił wulgarne okrzyki. Władze spółki wyszły do pracowników gotowe na rozmowy. Zarząd chciał tej rozmowy – deklarował rzecznik.
- Wszyscy byliśmy świadkami, że nie jest dobrze, kiedy siłę argumentów zastępuje argument siły - zauważył Wyborski - To miało być pokojowe przedstawienie opinii, poglądów, niezadowolenia pracowników. Wszyscy pracodawcy pojawili się na schodach przed wejściem do Polskiej Miedzi, dysponowaliśmy odpowiednim nagłośnieniem, mieliśmy ciepłe napoje, bo rano było zimno. Prezes przywitał zebranych górniczym „Szczęść Boże”, przypomniał też jakie są nasze propozycje. Spotkał się z falą agresji, której jeszcze nigdy tu nie widzieliśmy – stwierdził rzecznik.
Rzecznik pytany był również o obecność ochrony w pobliżu budynku. - Musieliśmy być przygotowani na każdą ewentualność – zdradził. - Cześć ochroniarzy była uzbrojonych w tarcze i hełmy. Gdyby nie te tarcze, to mogłoby się to skończyć jeszcze gorzej.
Przedstawiciel KGHM podkreślił, że władze spółki nie zamykają się na dialog z pracownikami. - Traktujemy się jak wielką rodzinę. W każdej rodzinie są spory i naprawdę lepiej jest rozmawiać, niż manifestować w taki sposób – zauważył Wyborski.