Śnieg spadł niespodziewanie w środku astronomicznej wiosny. Zamiast wycieczki na majówkę, można było porzucać się śnieżkami. Ten stan nie potrwał zbyt długo. Około południa śniegu nie było już prawie widać. Wszystko stopniało. Nagły atak zimy nie wywołał żadnych poważniejszych utrudnień.
- Nie mieliśmy zbyt wielu pracy w związku z opadami śniegu – mówi Cezary Olbryś, rzecznik prasowy lubińskiej straży pożarnej. Strażacy nie odnotowali zbyt wielu zgłoszeń. Nieliczne interwencje polegały na usuwaniu połamanych gałęzi, aby nie zagrażały one kierowcom. - Mieliśmy tylko trochę pracy na drodze w pobliżu Zimnej Wody. Na odcinku trzech kilometrów było kilka drobnych powalonych drzew. Szybko je usunęliśmy – relacjonuje Olbryś.