Jak zwykle część podatników zwlekało do ostatniej chwili ze złożeniem zeznania podatkowego. W lubińskim urzędzie skarbowym na próżno było jednak szukać długiej kolejki petentów. Stalo w niej zaledwie kilka osób, które były sprawie obsługiwane przez personel placówki.
- Składam korektę do swojego wcześniejszego zeznania – mówi Bogdan Jurgiel, którego spotkaliśmy pochylonego nad formularzem podatkowym. - Ja już dostałem pieniądze za dwójkę dzieci, w przypadku najstarszego syna miałem pewne niedopatrzenie i teraz staram się to poprawić – zdradził nam mężczyzna.
- Od stycznia mieliśmy równe obciążenie – ocenia Leonarda Chojnacka, zastępca naczelnika lubińskiego urzędu skarbowego. - Uniknęliśmy większych przestojów.
Ostatniego dnia petentów obsługiwało trzech urzędników. - Jeśli pojawi się więcej osób, wtedy zareagujemy – oceniła sytuację Chojnacka. - Nawet około 2 tysięcy zeznań przyjdzie tego ostatniego dnia. Większość trafi do nas drogą tradycyjnej poczty.
Zdaniem naczelnik Chojnackiej, około 90 % obywateli reguluje te kwestie wcześniej, reszta czeka niemal do ostatniej chwili. - Niepotrzebnie – zauważa. - Namawiamy cały czas do rozliczania się drogą elektroniczną. To jest przyszłość. Zwrot pieniędzy następuje w terminie siedmiu dni. W zeszłym roku na tę formę zdecydowało se około 400 osób, w tym już ponad 1700 – podsumowuje Chojnacka.
Na spóźnialskich czekają mandaty. Osoba, która nie zdąży ze złożeniem swojego PIT-a musi się liczyć nawet z kilkuset zlotowym mandatem. - Nadal nie brakuje osób lekceważących lub zapominających o swoich obowiązkach – mówi naczelniczka. - Doskonale wiem, że niemała grupa petentów tłumaczy swoją opieszałość brakiem czasu, ale przecież urząd otwarty był też kilka razy w soboty, a i w środy pełniliśmy dłuższe dyżury. Nie rozumiem więc tego tłumaczenia – mówi urzędniczka.