- Wpłynęło do nas zgłoszenie z wewnętrznej instalacji monitoringu banku – mówi Cezary Olbryś z lubińskiej straży pożarnej. - Na miejsce zdarzenia wysłane zostały trzy zastępy. W międzyczasie zgłoszenie zostało potwierdzone przez jednego z pracowników banku . - Okazało się, że na parterze paliła się elektryczna skrzynka rozdzielcza – informuje.
Zanim strażacy dotarli na miejsce, kierownik placówki wydał polecenie o ewakuacji pracowników oraz klientów banku. - To zdarzenie kwalifikuje się jako pożar mały – mówi Olbryś. - Nasze działanie polegało na ugaszeniu skrzynki. Następnie za pomocą kamery termowizyjnej sprawdziliśmy strop i płyty gipsowe, czy aby nie tli się tam ogień – podsumowuje akcje.
Budynek jest wietrzony. Przy jego wejściu spotkaliśmy kilka pracownic banku. Kobiety siedziały na krzesłach, czekając na rozwój sytuacji. Pomimo nietypowego widoku, klienci nie dawali za wygraną. - Zamknięte? A co się stało? - dopytywała starsza pani. Pracownice odsyłały klientów do najbliższych placówek. Jedna z nich, niezrażona spartańskimi warunkami, starała się pomóc klientowi w nieco szerszym zakresie. - Proszę tu wpisać dane małżonki i wypełnić tę stronę – instruowała zaskoczonego klienta.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, placówka może być zamknięta aż do końca tygodnia.