Józef Kluba jest szewcem od ponad pół wieku. Na liczbę klientów nie może narzekać. Drzwi jego zakładu nie zamykają się, co rusz pojawia się w nich kolejna osoba. Mimo to, doświadczony rzemieślnik boi się o przyszłość swojego zawodu. - Władza nie dba w ogóle o rzemieślników – mówi Kluba. - To nie jest ciekawy zawód, bo nie przynosi dobrych dochodów. Kto teraz chce siedzieć po dziesięć, dwanaście godzin i grzebać się w tej robocie? Dzisiaj młodzież szuka łatwej pracy – zauważa. Podkreśla, że kluczem do sukcesu jest pracowitość. - Trzeba być pracowitym. Ja nie potrzebuję nad sobą żadnego bata – podkreśla szewc. Jego zdaniem przyszłość zawodu nie rysuje się w kolorowych barwach. - To będzie makabra - mówi Kluba. - Teraz produkuje się coraz więcej jednorazówek. Wystarczy, że spadnie deszcz i taki but się rozkleja. Psują się także luksusowe obuwie. Kto to naprawi? - pyta.
Drugą kwestią są podatki. - Obciążenia finansowe są tak duże, że ciężko jest to wszystko pospłacać – mówi Oleg Herejczak, renomowany zegarmistrz z Lubina. - Trzeba dużo pracować, żeby zarobić na życie. Miałem trzech uczniów i żaden nie został w zawodzie – zauważa Herejczak. Kto w takim razie będzie naprawiał nasze zegarki? - Będzie kiepsko, jeśli państwo nie opamięta się w porę. Już widzimy, że niektóre zawody powracają do łask, że pojawiają się ponownie niektóre kierunki w szkołach. Powinniśmy być korzystniej opodatkowani – zdradza swoją receptę zegarmistrz. - Obowiązkiem rządzących jest zabezpieczenie takich zawodów jak te nasze. Nie jesteśmy w stanie konkurować z wielkimi firmami, za to zawsze będziemy potrzebni – mówi Herejczak. W jego zakładzie panuje tłok. Klienci przysłuchują się naszej rozmowie i też mają opinię w tej sprawie – Zegarmistrz jest potrzebny – mówi Małgorzata Janik, która przyszła wymienić pasek w zegarku.
Ciężkie chwile przeżywa branża fotograficzna. Zakładów ubywa z każdym rokiem, ponieważ coraz mniej osób decyduje się robić lub wywoływać zdjęcia. - Życie jest drogie, więc ludzie mają inne wydatki – mówi Michał Dubrowski, właściciel zakładu fotograficznego. - Wywoływanie zdjęć nie jest potrzebą pierwszego rzędu.
Dubrowski wskazuje na dynamiczny rozwój marketów i rozmaitych galerii handlowych. - Oni nie są dla mnie bezpośrednią konkurencją. Chodzi o to, że klienci coraz częściej wydają swoje oszczędności w takich miejscach – tłumaczy. Pytamy go o przyszłość zawodu. - Ja dociągnę do emerytury – zapewnia fotograf. - Staram się mieć to, czego tylko życzy sobie klient. Stawiam na rozwój, to jest rozwiązanie w tej sytuacji – zdradza.
Panaceum może być też węższa specjalizacja. - Zajmuję się przeróbkami i poprawkami – mówi Jarosław Wan, krawiec. - Jeśli miałbym nastawić się na usługi typowo krawieckie, dajmy na to, że miałbym uszyć garnitur, to zajęłoby mi to cały tydzień, a musiałbym wziąć za to niemałe pieniądze, żeby przeżyć – zdradza Wan. Rzemieślnik nie narzeka na brak zleceń. Nowych klientów pozyskuje najczęściej drogą tzw. marketingu szeptanego. - Polecają mnie sobie kolejni klienci – zauważa. - Nie dorobisz się w tym zawodzie – informuje. To jest główny powód tego, że zawody czeladnicze zanikają. - Zdarzają nam się oferty pracy dla krawców – zdradza Piotr Rusynko, pośrednik urzędu pracy. - Urzędy organizują kursy zawodowe przygotowujące do pracy w rzemiośle, ale nie cieszą się one wielką popularnością. Proces zdobycia kwalifikacji nie jest ani łatwy, ani krótkotrwały.`