Oczywiście wielbiciele jednośladów, które w niecałe 5 sekund przyspieszają do setki mogą poczuć się obrażeni, tłumacząc, że odpowiedzialność, za większość wypadków, w których udział biorą motocykle jest z winy samochodów. „Niedotlenieni” kierowcy zajeżdżają drogę, gwałtownie skręcają bez włączenia migaczy i robią setki innych rzeczy, które utrudniają życie motocyklistom. A z drugiej strony – motocykliści nie zważają na ograniczenia prędkości, bo przecież ich maszyny nie zostały stworzone do jazdy 80 czy 100 na godzinę, jedynie migają w lusterkach kierowców i to w ostatnim ułamku sekundy, cwaniakują i pospisują się na drodze. W każdym z tych twierdzeń jest przynajmniej odrobina prawdy, ale pewne jest jeszcze jedno – w zderzeniu z samochodem kierujący motocyklem nie ma szans na przeżycie.
- Wielu motocyklistów, szczególnie młodych popisuje się, jeździ z nadmierną prędkością, chce poczuć uderzenie adrenaliny – opowiada Marcin, który od lat jeździ motocyklem. - Niestety nie biorą pod uwagę innych użytkowników dróg, a co gorsza stanu polskich dróg. Tu nie ma autostrad, na których można bezpiecznie rozwinąć dużą prędkość, drogi są kręte i dziurawe, a bardzo szybka jazda w takich warunkach to po prostu brak wyobraźni i kompletna bezmyślność.
Oprócz adrenaliny i szybszego bicia serca jest jeszcze jedno – szybka jazda i dobry motor robi wrażenie na dziewczynach.
- Panienki to lubią – śmieje się Marcin. - To frajda, ale niestety nie da początkujących motocyklistów. Taka maszyna w ułamku sekundy rozpędza się do setki, potem jest 150 na godzinę i 200...a na naszych drogach to w zasadzie prośba o śmierć.
Potocznie mówi się, że kierowcy motocykli są dawcami organów, stąd również drastyczne hasło kampanii policyjnej z 2009 roku. Nic bardziej mylnego – z motocyklisty po wypadku w zasadzie niewiele zostaje.
- Statystycznie patrząc na ilość zarejestrowanych pojazdów, więcej ludzi ginie w samochodach niż na motocyklach, a kierowcy samochodów są w większości sprawcami i zabójcami motocyklistów – stwierdza Tomasz Kopacki z Klubu Motocyklowego Gremium MC Radicals z Głogowa. - Według danych KGP, ponad 55 procent wypadków z udziałem motocyklistów jest powodowanych przez kierowców samochodów osobowych. Okazuje się także, że statystycznie motocykliści są bezpieczniejszymi kierowcami. W roku 2009 w Polce było 2575 wypadków z udziałem motocyklistów, 1 151 z ich winy. Na 194 zabitych, co najmniej 150 uśmiercili kierowcy aut i nie mniej niż 624 zranili.
I tu zaraz pojawią się krytyczne głosy kierowców, że za szybko, że nieostrożnie, nie mówiąc już o wyścigach czy jeździe na jednym kole.
- Motocyklistów nie można wrzucać do jednego worka. Tak jak wśród kierowców samochodów są osoby które chcą poszaleć i tacy którzy jeżdżą spokojnie zgodnie z przepisami – mówi Kopacki. - Przeważnie osoby które szaleją na motocyklach to nie motocykliści tylko osoby które kupiły motocykl jako następną zabawkę, która jest po prostu modna. Prawdziwy motocyklista dba o swój wizerunek, ubiera się w specjalną motocyklową odzież - nie jeździ w krótkich spodenkach i sportowych butach. Motocykliści to pasjonaci, dla nich motocykl to coś więcej jak środek transportu - to sposób na życie.
W prawdzie w naszym regionie wypadki śmiertelne z udziałem motocyklistów zdarzają się, jednak są bardzo rzadkie. Na przykład na terenie, który jest pod jurysdykcją głogowskich policjantów od 2010 roku odnotowano jeden taki przypadek. - Śmiertelnych wypadków tutaj nie ma wiele, ale nie zmienia to faktu, że kierowcy motocykli często są zagrożeniem na drogach, a największym dla siebie samych – mówi Bogdan Kaleta, oficer prasowy KPP Głogów. - Kierowca w samochodzie oprócz konstrukcji auta ma również pasy bezpieczeństwa, motocyklista nie ma nic.
Od lat prowadzone są również dyskusje o tym ile powinien mieć lat człowiek, który decyduje się na wyrobienia prawa jazdy na motocykl.
- Jeżeli chodzi o prawo jazdy na motocykl to jestem zdania, że obowiązujące przepisy nie są złe. Nie ma wielkiej potrzeby podnoszenia wieku w którym można uzyskać uprawnienia do kierowania motocyklem.
Jeżeli ktoś jest nieodpowiedzialny mając 18 lat, to wątpię że mając 24 lata będzie już super odpowiedzialny - wszystko zależy od charakteru a nie od wieku – przekonuje Tomasz Kopacki. - Ograniczenia co do pojemności motocykla można uważać za dobre. Często zdarza się że ktoś kupuje motocykl sportowy o dużej pojemności i rozwijający duże prędkości jako pierwszy motocykl, a taki sprzęt w rękach laika i nowicjusza może być już niebezpieczny. Dlatego każdy powinien przejść drogę od małego do dużego motocykla.
O motocyklistach krążą legendy. Opowiada się również o tych, którzy wsiadając na motor na szyi zaplątują sobie pętle – tak na wszelki wypadek, bo w razie czego urwie im głowę. Przecież lepiej zginąć, niż do końca życia siedzieć na wózku. Wiadomo również, że motocykliści z krwi i kości, dla których dwa kółka to sens życia, to raczej zamknięte grupy, ze wspólnymi zainteresowaniami, wieloletni przyjaciele, których połączyła miłość do motoru. Kiedy ginie jeden z nich, oprócz głosów potępienia za prędkość i bezmyślność, pojawiają się te zapewniające o pamięci i o tym, że następny rajd będzie specjalnie dla niego.
- Obracając się w środowisku motocyklowym, a szczególnie w środowisku klubów motocyklowych, trudno nie spotkać się z wypadkami i śmiercią na motocyklu. Wśród setek, czy tysięcy wypadków na drogach zdarzają się wypadki motocyklowe także śmiertelne, ale żaden prawdziwy motocyklista nie myśli żeby zrezygnować z motocykla – mówi Tomasz Kopacki. - Jadąc samochodem, rowerem czy idąc chodnikiem również można zginąć, także nie można bać się motocykla tylko trzeba jeździć z głową.