Spieszysz się rano do pracy to lepiej nie patrz na zegar na Ratuszu, bo okaże się, że masz już co najmniej godzinę spóźnienia. Ratuszowy zegar, który od lat zdobi zabytkową wieżę, żyje własnym życiem i chyba nie chce poddać się woli wałbrzyskiego zegarmistrza, który co rusz, jak zapewniają pracownicy magistratu, przyjeżdża, naciąga, ustawia...i nic.
- Zegar jest w trakcie naprawy – ostro odpowiada Anna Skupińska, zastępca naczelnika wydziału infrastruktury. - Nie wiemy kiedy będzie działał. Jest na gwarancji, zegarmistrz przyjeżdża, nakręca, naciąga, a on znów przeskakuje, ale jest naprawiany.
Urzędnicy co rusz są informowani o tym, że zegar się popsuł, zresztą po raz kolejny. Jednak nikt nie potrafi podać choćby przybliżonej daty końca owej naprawy. A w momencie odgrywania hejnału Lubina słychać tylko żartobliwe komentarze przechodniów - „Baczność!” czy „Prawie jak w Krakowie”. Najwidoczniej lubinianom przyjdzie jeszcze poczekać na radość z „wizytówki” miasta – ratusz wyremontowany, jeszcze tylko naprawić zegar i zlikwidować pozostałości po „dziurze”.