Ponad 300 związkowców z 27 organizacji zakładowych wzięło udział w spotkaniu, które odbyło się w cechowni ZG Rudna. Oprócz ostrej krytyki działań zarządu Polskiej Miedzi, związkowcy rozmawiali o tym, jakie kroki należy podjąć w kwestii postulatów, o które walczą od wielu miesięcy.
W zakładach pracy należących do Polskiej Miedzi zostały przeprowadzone referenda strajkowe, które w zasadzie są ostatnim elementem na drodze ku strajkowi. Szefowie związków przekonują jednak, że akcja protestacyjna to ostateczność, po którą sięgną, jeżeli nie będzie innych możliwości.
Zarządowi Polskiej Miedzi zarzuca się unikanie kontaktu z załogą, negatywnie została również odebrana nieobecność prezes Herberta Wirtha. - Ten człowiek nie ma nic do powiedzenia i po prostu boi się swojej załogi – komentował to Jan Guz, przewodniczący OPZZ. - Może dodatkowo ogarnia go normalny ludzki wstyd? Jadąc tutaj z Warszawy byłem przekonany, że będę miał możliwość porozmawiania z nim, że nie będzie on unikał cywilizowanego dialogu społecznego. Okazuje się, iż byłem w błędzie. Atmosfera w KGHM staje się coraz bardziej napięta ,a zarząd spółki stosuje metodę uników. To nie jest dobry prognostyk na przyszłość.
Jak zatem rozwiązać konflikty w spółce? - Nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów, ale ciągle padają propozycje na temat tego co dalej robić – powiedział nam Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego. - Na pewno będziemy podejmować działania zgodne z prawem, ale jeszcze bardziej uciążliwe dla władz spółki. Zorganizowaliśmy referenda strajkowe, ich wyniki jasno pokazują, że mamy przyzwolenie społeczne do organizacji strajku.
Spór zbiorowy z zarządem Polskiej Miedzi trwa już od dwóch lat. Związkowcy walczą o gwarancję zatrudnienia i podwyżki dla załogi. Przedstawiciele spółki przekonują jednak, że nie są w stanie zagwarantować 10 czy 20 lat zatrudnienia pracownikom, nie wspominając już o podwyżkach „po równo dla każdego”.