W najbliższą środę ma rozpocząć się proces przeciwko przedstawicielom związków zawodowych działających przy KGHM Polska Miedź S.A. Przedstawiciele zarządu złożyli pozew do sądu, po tym , jak prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w sprawie strajku z sierpnia 2009 roku. Według Ryszarda Zbrzyznego, szefa Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, największego z działających w KGHM, jest to tylko swoista zasłona dymna, tak by odwrócić uwagę od kwestii dalszej prywatyzacji Polskiej Miedzi.
- Już dwukrotnie byłem na przesłuchaniach w prokuraturze i swoją ocenę, na temat tego co się zdarzyło 11 sierpnia 2009 roku w sposób jednoznaczny wyraziłem. Tutaj nie ma mowy o działaniach niezgodnych z prawem – stanowczo twierdzi Ryszard Zbrzyzny. - To co załoga zrobiła w sierpniu ubiegłego roku powinno być wyeksponowane jako przykład walki o interes pracowniczy, interes spółki i miejsca pracy. Gdyby tego nie zrobiono, moim zdaniem, w którym się coraz bardziej utwierdzam, 7 stycznia 2010 roku nie sprzedano by 10 procentowego pakietu akcji Polskiej Miedzi, ale całość – 42 procent.
Szef ZZPPM jest przekonany, że nie bez powodu pozew został złożony teraz.
- Znowu pojawia się w obiegu medialnym zapowiedź dalszej prywatyzacji Polskiej Miedzi – mówi Zbrzyzny. – Być może jedno z drugim ma związek. To jest próba zastraszenia, jak się generałów odetnie od armii, to pewnie armia nie będzie w stanie sama sobie poradzić. To próba zajęcia bojem tych, którzy mają zaufania załóg pracowniczych, a jednocześnie realizacja strategicznego planu mówiącego o wyprzedaży Polskiej Miedzi.
Zupełnie inaczej na pozew przeciwko związkowcom patrzy zarząd Polskiej Miedzi.
- Do tej pory pozostaje między nami różnica zdań dotycząca zakresu odpowiedzialności – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM Polska Miedź S.A. – Prokuratura, która sprawę badała, jak wiemy, dwukrotnie, za bezsporny uznaje fakt, że strajk zorganizowany w sierpniu 2009 roku, ten protestacyjny, dwugodzinny, przeciwko prywatyzacji to był strajk nielegalny. Prokuratura jednak nie widziała winy związkowców w tych działaniach, a naszym zdaniem warto wykorzystać wszelkie drogi, żeby ten spór rozstrzygnąć. Dzisiaj jest tak, że jeżeli nadawcą pewnego komunikatu jest strona społeczna, to bez wątpienia ona ma rację – dodaje Wyborski. – Jeżeli nadawcą komunikatu jest zarząd Polskiej Miedzi, to on na pewno mówi nieprawdę. Chcemy zmienić ten sposób widzenia, niech sąd pochyli się nad tym problemem i rozstrzygnie, jak sprawy odpowiedzialności i winy się tutaj mają.