Między innymi Piotr Trempała, Józef Czyczerski i Leszek Kurek zasiądą na ławie oskarżonych. Pozew przeciwko związkowcom złożył zarząd Polskiej Miedzi, który nie zgadza się z dwukrotnym umorzeniem przez prokuraturę sprawy strajku z sierpnia 2009 roku.
- Prokuratura już dwukrotnie umorzyła postępowanie w tej sprawie. Za pierwszym razem twierdząc, że nie było żadnych działań nielegalnych, a za drugim, że strajk był nielegalnych, ale związkowcy nie byli tego świadomi, w związku z czym, nie można mówić o jakiejkolwiek winie – powiedział nam Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM Polska Miedź S.A. - Według nas związkowcy bardzo dobrze o tym wiedzieli i doskonale znają ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Druga decyzja o umorzeniu postępowania wyczerpała drogę prawna, w związku z tym, zarząd postanowił złożyć prywatny pozew do sądu i sąd będzie rozstrzygał w tej kwestii. W pozwie powtarzamy te same argumenty, które przedstawione były w prokuraturze – dodaje Wyborski. - Domagamy się prawomocnego rozstrzygnięcia sporu. Do tej pory było tak, że to co mówią związkowcy to prawda, a to co mówi zarząd to kłamstwo. Stoimy na stanowisku, że strajk zorganizowany w sierpniu 2009 roku był nielegalny i żądamy aby winni ponieśli konsekwencje.
Związkowcy, którzy w połowie lutego zasiądą na ławie oskarżonych są przekonani, że mieli prawo zorganizować strajk i spodziewają się kolejnego umorzenia sprawy.
- Najwidoczniej zarząd Polskiej Miedzi uważa, że w firmie doprowadził już wszystko do perfekcji za wyjątkiem posadzenia kilku związkowców na ławie oskarżonych – powiedział nam Józef Czyczerski, przewodniczący miedziowej Solidarności. - Strajk zorganizowany 11 sierpnia 2009 roku dotyczył wyprzedaży Polskiej Miedzi. Najwidoczniej dzielnemu zarządowi nie spodobało się to, że pracownicy śmią w ogóle bronić swoich stanowisk pracy i przyszłości całego regionu – dodaje Czyczerski. - Prokuratura dwukrotnie badała sprawę. Na początku 2010 roku umorzono postępowanie, a zarząd złożył zażalenie na tą decyzję. Jesienią ubiegłego roku po raz drugi sprawa została umorzona. Jednak zarząd dalej się nie zgadza z tymi postanowieniami, wynajmuje postać dobrze znaną we wrocławskim świecie adwokackim i składa w sądzie subsydiarny akt oskarżenia.
Józef Czyczerski zarzuca członkom zarządu Polskiej Miedzi, że przez trzy lata nie mogą dogadać się ze związkowcami w sprawie podwyżek dla załogi w kwocie do 300 złotych, a bez szemrania przechodzi podwyżka dla zarządu z 45 tysięcy złotych pensji zasadniczej, na 75 tysięcy złotych.
- Nie było żadnych przeszkód jeśli chodzi o podwyżki dla zarządu – mówi Czyczerski. - Dla pracowników jednak nie ma pieniędzy. Zarząd uważa się za najmądrzejszego, panowie nadal wożą się limuzynami, wynajmują kolejne kancelarie, a nie stać ich na to, żeby poprawić relacje pracodawca – pracownik. Za to wszystko płaci firma z funduszu wynagrodzeń. To nie są pieniądze z ich kieszeni. Ci panowie w nosie mają ludzi, którzy na to pracują, interesują ich tylko ich własne brzuchy.
Procesu wytoczonego przez Polską Miedź nie boi się również Piotr Trempała, szef Związku Zawodowego Pracowników Dołowych. - Zarząd nie potrafi usiąść z nami do normalnych negocjacji, chce nas osłabić, może przestraszyć – mówi Trempała. - Jednak ja nie obawiam się niczego, myślę, że rozstrzygnięcie będzie podobne jak w prokuraturze, a jeśli nie to jestem na to przygotowany jako związkowiec. Jeżeli rząd myśli, że poprzez zarząd Polskiej Miedzi i sądy przestraszy pracowników i związkowców to się grubo myli. My nadal będziemy bronic polskości Polskiej Miedzi.