Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Lubin
Pomagasz, nie donosisz

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Najpierw oczy, teraz lubińska policja stawia na uszy mieszkańców – ruszyła kolejna akcja, tym razem hasło przewodnie to „Nie tylko ściany uszy mają”. Jednak, jak się okazuje, dla wielu mieszkańców, którzy po raz pierwszy słyszą o akcji, kojarzy się ona z donosicielstwem. Jak zmienić postrzeganie krzywdy ludzkiej? Dlaczego ludzie boją się o tym mówić i jaka może być recepta na przemoc domową?
Pomagasz, nie donosisz
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Pomagasz, nie donosisz
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Informowaliśmy już o tym, że lubińska policja rok temu zainicjowała akcję „Oczy”. Jak wynika z prowadzonych statystyk, przyniosła ona pozytywne skutki. Udało się zatrzymać dwukrotnie więcej przestępców. Teraz komendant zachęca do takiej skuteczności, jeżeli chodzi o przemoc domową i znęcanie się psychiczne.

Krzyki, wyzwiska, płacz dzieci – to łatwo jest usłyszeć. Czasami można również zobaczyć siniaki i rany zadane przez agresywną osobę. Jak się okazuje, najczęściej oprawcą jest ktoś bliski – małżonek, rodzić, partner życiowy, ktoś komu ufamy, kto miał nas wspierać, być przy nas w ciężkich chwilach. Jednak czasami dzieje się inaczej. Osoby maltretowane, bite, bezbronne, poniżane przez lata, często nie mogą same sobie pomóc. Dlatego też policja zachęca do reakcji kiedy wiemy, że komuś dzieje się coś złego.

- Chcemy uczulić mieszkańców na krzywdę, która często dzieje się za ścianą. Niejednokrotnie reakcja na to, co słyszymy czyli krzyk i płacz, może powstrzymać jakaś tragedię – mówił Tomasz Gołaski, komendant lubińskiej policji. - To nie jest donosicielstwo, zachęcamy do tego, by reagować na to, co dzieje się w naszym otoczeniu.

Jak przekonuje komendant, aby wykluczyć wszelkie niebezpieczeństwo i patologię, potrzebna jest pomoc mieszkańców. – Mieszkańcy potrzebni są tam, gdzie nie ma policjantów – przekonywał. – Funkcjonariusze policji nie patrolują piwnic, czy klatek schodowych. Tam ich nie zobaczymy, ale są tam lokatorzy, którzy kiedy usłyszą coś podejrzanego, mogą natychmiast zgłosić to na policji.

Czy mieszkańcy Lubina są tego samego zdania?

- Mieszkam sama, nie wiem czy zareagowałabym na krzyki – mówi Monika (dane do wiadomości redakcji). – Dwa razy bym się zastanowiła nad tym, w obawie o własne bezpieczeństwo.

No właśnie, ten strach, strach o konsekwencje, że wyda się kto dzwonił na 997, najczęściej powstrzymuje ludzi przed zaalarmowaniem służb mundurowych. W wielu przypadkach przemocy domowej, kiedy na przykład bita jest kobieta, małżeństwa dochodzą do porozumienia, godzą się bardzo szybko, a sąsiad, który zdecydował się interweniować w trakcie awantury, staje się nagle wielkim wrogiem. Warto jednak zastanowić się nad tym, czy utrata „dobrego sąsiada” jest wygórowaną ceną, jeżeli na drugiej szali położymy ludzkie życie. W końcu może być tak, że na 100 przypadków przemocy w rodzinie, jedną osobę uratujemy. - Zgłoszeń o przemocy w rodzinie nie ma wiele, ale takie przypadki są – mówi Diana Ostaszewska, psycholog z Poradni Psychologiczno Pedagogicznej w Lubinie. – Z różnych względów ludzie o tym po prostu nie mówią. Niestety nadal, pomimo rozwoju społeczeństwa, funkcjonuje mit, że na przykład dziecko jest czyjeś, należy do konkretnej osoby i to co się z nim dzieje, nie jest naszą sprawą. To jest błędny mit, ponieważ dziecko powinno być na pierwszym planie i w myśl prawa, każdy kto widzi krzywdę dziecka powinien to zgłosić, bez względu na to, czy jest pewny, czy też nie, że ta krzywda dziecku się dzieje. Do sprawdzenia tego są odpowiednie organy ścigania.

W jakich środowiskach najczęściej spotykamy się z przemocą domową? Oczywiście każdemu na myśl przychodzi od razu rodzina patologiczna. – Najczęściej są to właśnie takie rodziny – mówi

Ostaszewska. – Często jest tam alkohol, bójki i kłótnie. W takich domach jest głośno, a ludzie boją się, że po zgłoszeniu tego na policji, sami staną się ofiarą przemocy. Często jest tak, że zgłaszający najbardziej boją się zemsty, nie chcą podawać swojego nazwiska, ponieważ boja się, że będą mieli porysowany samochód, dziurę w drzwiach wejściowych, czy na przykład krzywda stanie się ich dzieciom.

Do poradni w większości przypadków zgłaszają się bliscy, którzy chcą pomóc członkowi swojej rodziny. Wtedy, kierowani są do osoby, która w najbardziej właściwy sposób poprowadzi terapię. Z kolei jeżeli zgłaszający informuje o tym, że osobie obcej dzieje się krzywda, w zdecydowanej większości, tacy ludzie chcą zachować anonimowość.

I właśnie ochronę w tym względzie zapewnia również policja. – Nie będziemy nikogo zmuszać do podania swoich danych, ani tym bardziej do zeznawania, na przykład w sądzie – mówi Gołaski. – Jeżeli ktoś będzie chciał pozostać anonimowy, pozostanie anonimowy.

Czy to zachęci mieszkańców, którzy będą częściej reagowali na krzyki zza ściany?

- Na szczęście nigdy mi się nie zdarzyła taka sytuacja, żebym musiała dzwonić na policję – mówi pani Danuta (dane do wiadomości redakcji). – Nie wiem czy bym zareagowała. Musiałabym się nad tym dobrze zastanowić. Większość ludzi chce mieć spokój z sąsiadami, a różnie może wyjść. Bałabym się o bezpieczeństwo swoje i mojej rodziny. Jednak nie uważam, że taka akcja to zachęcanie do donosicielstwa, wręcz przeciwnie, czasami można komuś pomóc.

- Myślę, że ludziom generalnie trudno jest pokonać swoje mity – mówi Diana Ostaszewska. – Natomiast, warto powiedzieć, że robimy to dla dobra drugiego człowieka, szczególnie jeśli chodzi o małe dziecko, które jest bezbronne. Bardzo często krzywdzone są malutkie dzieci, nawet kilkumiesięczne. One nie mają jak powiedzieć, że dzieje się im krzywda. Myślę, że warto zaapelować do sumienia obywatela, człowieka, żeby postawił się w sytuacji, w której jego dziecko byłoby krzywdzone. Dzieciom nie ma kto pomóc, ponieważ bardzo często osobą krzywdzącą jest rodzic.

Oprócz bicia, krzyków, siniaków i wyzwisk, jest jeszcze przemoc psychiczna – tą najtrudniej zauważyć i najtrudniej się z niej wyleczyć, ponieważ, o ile sińce znikną po kilku tygodniach, psychika, która cierpiała nawet całymi latami, może już nigdy nie wrócić do siebie.

- Trudno jest zauważyć, że wobec kogoś, szczególnie osoby dorosłej, stosowana jest przemoc psychiczna – mówi psycholog Ostaszewska. – U osoby, która doświadcza przemocy psychicznej działa specyficzny mechanizm, dorośli niechętnie o tym mówią. Po pierwsze się wstydzą. Często okazuje się, że to przecież bardzo fajny pan, miły sąsiad, a po jakimś czasie wychodzi, że jest katem dla swojej rodziny. Ogólnie przemoc w rodzinie, a szczególnie przemoc psychiczna, przez bardzo długi czas jest w ukryciu. W sytuacji, w której przemoc wychodzi na jaw, bardzo często dochodzi do rozwodów i tu jest kolejny problem – kobiety obawiają się, że zostaną bez mieszkania, bez jakichkolwiek środków do życia. To są powody dla których maltretowane kobiety najczęściej milczą. A komuś obcemu trudno to zauważyć, trudno kogoś wypytywać tylko dlatego, że jest smutny, że się nie uśmiecha.

Wbrew pozorom do przemocy nie dochodzi jedynie w rodzinach patologicznych. Coraz częściej słyszy się o biciu i znęcaniu nad członkami rodziny w przypadku kiedy ta jest dobrze sytuowana, rodzice majętni i dobrze wykształceni, a dzieci mogą sobie pozwolić na wiele większą swobodę niż ich rówieśnicy. Nie zmienia to faktu, że nadal, przemoc jest przemocą, krzywda ludzka krzywdą ludzką, a bicie zwykłym bestialstwem. Dlatego następnym razem, kiedy usłyszymy coś niepokojącego za naszą ścianą, zastanówmy się, czy nie lepiej zaryzykować i może pomóc drugiej osobie, niż zagłuszając krzyki i płacz podgłośnić telewizor.


Ewa Chojna



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 3 maja 2024
Imieniny
Jaropełka, Marii, Niny

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl