Lubin
Narkotyki sa w kuchni

Co to jest narkotyk? Jak działa? Gdzie można go znaleźć? Czy nasza młodzież bierze? - Na te i wiele innych pytań odpowiedzi szukali dzisiaj nauczyciele, którzy wzięli udział w warsztatach prowadzonych przez Pawła Nowaka i Artura Kaczmarka z Teatru Profilaktyki Marka Kotańskiego w Urzędzie Gminy w Lubinie.

To niekoniecznie musi być amfetamina, heroina czy kokaina – wystarczy napój energetyczny pomieszany z alkoholem, tabletki uspokajające czy niektóre przyprawy – w każdej kuchni znajdziemy przynajmniej kilkanaście substancji, którymi można się odurzyć.

Marihuana, haszysz, tabletki extazy czy grzybki halucynogenne – to najczęściej mamy na myśli mówiąc o narkotykach. Mało kto jednak, zapytany o to czym można się odurzyć wspomni o gazie z zapalniczek, skórce od banana czy gałce muszkatołowej, a młodzi ludzie pomysłów i sposobów na wyluzowanie się mają naprawdę ogromne ilości.

Ten kto powie, że nie ma problemu narkotyków w szkołach grubo się myli, bądź po prostu problemu nie chce widzieć. Uczniowie nie potrzebują się trudzić by zdobyć różne środki odurzające.

- Wszystko jest bardzo łatwo dostępne – mówi Artur Kaczmarek. - Wiem z doświadczenia, że młody człowiek zawsze znajdzie środek, którym można się odurzyć. Niejednokrotnie są to środki które możemy znaleźć w kuchni, w komórce taty czy w garażu, ale one będą zawsze. Ostatnio z obrotu zostały wycofane dopalacze, ale młodzież wiedziała gdzie je zdobyć, również teraz wie jak je zdobyć, mimo że zeszły do podziemia. Młodzi ludzie wcale nie potrzebują kokainy, heroiny czy amfetaminy. Ten narkotyk zastąpią czymś innym, niejednokrotnie są to leki, napoje energetyzujące mieszane z alkoholem.

Dlaczego młodzież bierze? Tak ogólnie, żeby walczyć z nuda i brakiem perspektyw. - Młodzi ludzie chcą zmienić swoją szarą rzeczywistość – mówi Kaczmarek. - Szukają jakiś alternatyw. Biorą z nudów, z braku kontaktów z rodzicami, rówieśnikami, nie maja swoich pasji i zainteresowań.

Czyja to wina? - Jak twierdzi przedstawiciel Teatru Profilaktyki Marka Kotańskiego – najczęściej obwiniamy sama młodzież. Czy tak powinno być?

- To nie tylko ich wuna – mówi Artur Kaczmarek. - To wina nas wszystkich, począwszy od rodziców, podwórko czy nauczycieli i osoby dorosłe, które przebywają z dzieckiem.

Wielokrotnie w temacie narkotyków w szkołach padają argumenty, że szkoła nie może nic zrobić, nie ma mocy prawnej.

- Nauczyciele od dłuższego czasu maja takie same prawa jak każdy funkcjonariusz publiczny – zaznacza Paweł Nowak. - Niejednokrotnie nauczyciele nie wykorzystują swoich możliwości prawnych. Bardzo często mówią, że się nie da czegoś zrobić, że nie można, bo nikt nic nie robi. My staramy się to zmienić, żeby wszyscy zrozumieli, że należy zacząć od siebie.

Ważną kwestią w tym przypadku jest to aby zrozumieć, że uczniem danej szkoły pozostaje się również po ostatnim dzwonku.

- W szkołach problem narkotyków istnieje, jednak większa skala jest po szkole – mówi Nowak. - Nie może być tak, że oddzielamy to co młodzież robi po szkole od tego co jest w szkole. Wiadomo, że ten problem dojdzie w końcu do szkoły nawet jak będzie poza jej murami. Jeżeli szkoła ma uczyć i wychowywać to nie może udawać, że nie ma problemu z narkotykami.