Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Lubin
To ciągle we mnie żyje

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Do strajku oprócz górników, przyłączyli się pracownicy Defilu, Elpo oraz PKS. Wszyscy stanęliśmy na wysokości zadania. Byliśmy nie tylko my, ale inne lubińskie zakłady. Utworzyliśmy Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.

A w czerwcu 1982 roku utworzyliśmy Solidarność Walczącą – tak nam opowiada Edward Wóltański, działacz Solidarności Walczącej, założyciel Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w kopalni ZG Rudna.

Nawiązując do wielkiego jubileuszu zbrodni lubińskiej, który zbliża się wielkimi krokami, rozmową z E. Wóltańskim, rozpoczynamy cykl artykułów poświęconych działalności opozycyjnej.

- Dlaczego zeszliście do podziemia?

- Decyzja o zejściu do podziemia była bardzo trudna, ale i ważna. Co za tym idzie nie mogliśmy mieszkać we własnych domach, kontaktować się z rodzinami. Ja zostawiłem żonę z dwójką dzieci. Bałem się, ale czułem, że tak muszę zrobić. Piotr Suchecki, Janek Madej, Piotrek Serafin, Grzegorz Laska i ja, wszyscy spotkaliśmy się w kościele w Polkowicach. Postanowiliśmy działać. Franek Kamiński pisał na papierze przebitkowym, na maszynie, a ja roznosiłem te ulotki po przystankach pracowniczych. Pokazywaliśmy wtedy wszystkim, że jesteśmy. Drukowaliśmy też ulotki wzywające do spotkań na rynku, by władza nie myślała, że przestaliśmy istnieć.

- Opowie pan o bombiarzach?

Janek Kołodziej i Rysiek Szwed skonstruowali fachową bombkę, schowali ją do worka z głośno tykającym zegarem i podłożyli ją obok stacji CPN koło szkoły podstawowej nr 1 w Lubinie. Głównym celem było to, żeby pokazać, że władza nie ma do czynienia z gówniarzami, a z dorosłymi ludźmi, którzy chcą walczyć. Władza się zorientowała, że społeczeństwo jest ze sobą solidarne.

- A same krwawe wydarzenia z 31 sierpnia? Żyją ciągle w panu?

31 sierpnia wyszliśmy na ulice miasta. Broniliśmy się jak tylko mogliśmy, choć były ofiary. Nazajutrz po krwawym stłumieniu naszej pokojowej manifestacji, 1 września na ulice wyszło jeszcze więcej osób. W tym dniu była największa demonstracja. Te wydarzenia ciągle mocno we mnie żyją. Przez ostatnie lata mówiło się o tak zwanych wypadkach lubińskich. Władze naszego miasta w końcu powoli zaczynają nazywać też zbrodnię po imieniu.

Dziękuję za rozmowę.


Anna Bachta



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 3 maja 2024
Imieniny
Jaropełka, Marii, Niny

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl