Przed Urzędem Miejskim czworo radnych reprezentujących koalicję Rady Miejskiej Lubina zwołało konferencję prasową, na której zaapelowało do gospodarza miasta o podjęcie kroków w celu odzyskanie 600 tysięcy złotych pobranych niezgodnie z prawem, przez osoby, które zajmowały stanowiska w kilku radach nadzorczych spółek miejskich i pobierały wynagrodzenie z więcej niż jednej rady. Oprócz tego radni chcą wiedzieć co dalej z naczelnikiem Andrzejem Pudełko, który mimo oskarżenia prokuratury i sprawy w sądzie, nadal pełni swoją funkcję.
- Osoby zasiadające w radach nadzorczych lubińskich spółek miejskich, blisko związane ze środowiskiem prezydenta pobrały nielegalnie prawie 600 tysięcy złotych – mówił dzisiaj radny Krzysztof Olszowiak. - To są pieniądze publiczne. Pytam, w jaki sposób prezydent zamierza odzyskać te pieniądze. Liczę na to, że podejmie odpowiednie działania.
Druga sprawa, nad którą ubolewają radni to fakt, że oskarżony Andrzej Pudełko nadal pełni swoją funkcję w Urzędzie Miejskim, pomimo tego, że zarzuty jakie mu postawiono dotyczą nieprawidłowości związanych właśnie z piastowaniem stanowiska naczelnika wydziału nadzoru właścicielskiego.
- Co prawda jest to tylko akt oskarżenia – mówi Olszowiak. - Wiemy jednak z doniesień medialnych, że prezydent nadal wysyła tą osobę do spółek miejskich jako swojego reprezentanta. Dlatego wzywamy pana prezydenta do podjęcia natychmiastowych działań w tych sprawach.
Komisja Rewizyjna działająca przy lubińskiej Radzie Miejskiej wielokrotnie chciała skontrolować spółki, jednak nie otrzymała na to zgody prezydenta.
- Myśmy wielokrotnie występowali o kontrole spółek miejskich, gdzie gmina posiada 100 procent udziałów i jedynym zgromadzeniem wspólników jest prezydent miasta Roberta Raczyński. Odmówiono nam kontroli, twierdząc, że Rada Miejska nie ma do tego uprawnień – mówił radny Lech Duławski, przewodniczący komisji rewizyjnej. - W związku z tym, przewodniczący w imieniu rady zwrócił się o interpretację przepisów. W odpowiedzi napisano, że Rada Miejska ma uprawnienia do kontrolowania spółek. Pomimo tego prezydent cały czas odmawia. Można się spodziewać, że w dalszym ciągu są tam nieprawidłowości i stąd prezydent nie zgadza się na kontrolę. W prawdzie prokurator uznał, że nie ma dostatecznych dowodów, żeby postawić zarzut panu prezydentowi, to bezsporne jest to, że prezydent podpisywał dokumenty i doskonale zdawał sobie sprawę, że ci ludzie są już w kolejnych radach nadzorczych. Są to ludzie związani z Lubin 2006, ugrupowaniem wspierającym prezydenta, przeważnie powiązani z nim również układami prywatnymi. Także naczelnik został zaproszony do współpracy, jednak nie o taką współpracę chodziło, żeby naszą gminę doić. Jeżeli ustawa kominowa mówi, że można wypłacić za udział w jednej radzie, to w następnych już się nie płaci, a jeżeli się płaci w następnych radach, jest to działanie na szkodę Gminy Miejskiej Lubin.
Radny Duławski przekonywał, że jeżeli ktoś ma uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych i zdane wszelkie egzaminy, doskonale zdaje sobie sprawę jakie przepisy funkcjonują i za co może otrzymać wynagrodzenie, a jeżeli nienależne pieniądze pobierał, to robił to w pełni świadomie i powinien ponieść konsekwencje.
Na konferencji padło pytanie czy w lubińskich spółkach można dużo zarobić. Okazuje się, że tak i to bez większego wysiłku. Pokazują to coroczne oświadczenia majątkowe prezesów i członków rad nadzorczych.
- Niech chłopaki z KGHM uczą się od chłopaków z urzędu jak się kosi kasę – mówi żartobliwie przewodniczący Rady Miejskiej, Marek Bubnowski. - Oprócz zarządów, naczelników te same osoby potrafią również pełnić funkcje w radach nadzorczych. Rekordzista zarobił ponad 550 tysięcy złotych. Myślę, że prezes Polskiej Miedzi z lekką dozą zazdrości patrzy na to, jak w urzędzie można brać pieniądze i mieć czas na wszystko – dodaje Bubnowski.
O braku możliwości skontrolowania finansów spółek miejskich w Lubinie słyszeliśmy już nie raz. Radni jednak zgodnie przyznają – nie ma na to rady. - Przecież nie zaprosimy policjantów i nie wejdziemy z kontrola do spółek na siłę – mówi Marek Bubnowski. - Po raz kolejny prosimy prezydenta, żeby poddał się kontroli, ale on nie chce. Rada Miejska jest organem kontrolnym, a nie organem ścigania.