Barbara Łysko, właścicielka firmy Sabat, która przejęła obowiązki w kuchni lubińskiego szpitala oskarżyła Annę Szałaj i Bogusławę Grabowską, przedstawicielki dwóch związków zawodowych działających w lubińskiej lecznicy o pomówienie i niszczenie majątku oraz dorobku całego jej życia. W zamian za podpisanie ugody Łysko zażądała publicznych przeprosin i wpłaty trzech tysięcy złotych na powstający przy starostwie Integracyjny Dom Dziecka. Co dziwne, żadna ze stron, czy to oskarżonych czy oskarżających, ugody nie chciała.
Anna Szałaj i Bogusława Grabowska nie czują się winne. Najbardziej zaskoczył je fakt, że oskarżone zostały jako osoby prywatne.
- Jesteśmy oskarżone jako osoby prywatne – powiedziały nam przewodniczące związków. – A przecież nie występowałyśmy jako Anna Szałaj i Bogusława Grabowska, tylko jako przewodniczące związków zawodowych.
- Oskarża się nas o pomówienie – mówi Anna Szałaj. – Tak jak każdy pracownik pracuje w oparciu o zakres czynności, tak my, jako przewodniczące pracujemy w oparciu o ustawę o związkach zawodowych i statut, który mówi, że obowiązkiem związków jej ochrona interesów pracowniczych i socjalnych pracowników. My musimy się zająć członkami związków, którzy przychodzą do nas z problemami. To jest nasz obowiązek, który wynika z prawa. Nikogo nie pomawiałyśmy, walczyłyśmy jedynie przeciwko łamaniu prawa. Reprezentujemy ludzi, którzy są krzywdzeni, dlatego jesteśmy zdziwione tym, że działając w wolnym kraju, zgodnie z prawem można być oskarżonym jako przestępca.
Oskarżenie próbowało udowodnić winę przedstawicielek związkowych, na rozprawie wspomniano również o tym, że sprawa problemów jakie zaistniały w szpitalu była szeroko opisywana w mediach lokalnych, co mogło naruszyć dobre imię szefowej firmy Sabat. – Pani sobie życzy, żeby ją przeprosić i wysłać do wszystkich radnych taką informacje – mówi Anna Szałaj. – Nie zgadzamy się z tym. Zarzuca się nam, że tą sprawę nagłaśniamy w mediach, że miało to miejsce na sesji Rady Powiatu. Nie wiem czy pani z firmy Sabat zdaje sobie sprawę, że media na każda sesje przychodzą same, nie trzeba ich zapraszać, a teraz, dziennikarze śledzą sprawę, skoro pani się odgrażała, że odda sprawę do sądu.
Pierwsza rozprawę zaplanowano na 20 października bieżącego roku.