Przez tydzień w Lubinie gościła 30 osobowa grupa uczniów z Boeblingen. Przyjechali do Polski na zaproszenie I Liceum Ogólnokształcącego. Wymiana pomiędzy szkołami trwa już dwadzieścia lat i pozostawiła głębokie ślady – zarówno gorące przyjaźnie, jak i zrozumienie odmienności kulturowej.
Bal przebierańców, wspólne wycieczki, a także spotkanie z prezydentem Lubina – pobyt niemieckiej młodzieży w naszym mieście obfitował w różne niespodzianki. Harmonogram wizyty był bardzo napięty, ale obie grupy, i ta polska, i ta niemiecka na długo zapamiętają te dni.
- Oni są bardzo kontaktowi i świetnie się dogadujemy - mówią Konrad, Magda i Ewa z I Liceum Ogólnokształcącego o swoich kolegach zza granicy. – Odmienne jest choćby to jak żyjemy, jak jemy, jak się witamy. Niemcy dziwią się, że u nas jest tyle bloków, im się to kojarzy z gettem, z biedą. Oni żyją w bardziej kolorowym świecie, nie muszą się tak szybko usamodzielniać jak my.
O dobrych skutkach płynących z wymian międzynarodowych mówił na spotkaniu z uczniami prezydent Robert Raczyński. - Takie wymiany dają nam spokój, wyrzucamy diabły, wszystkie przemoce, wszystkie mity, które krążą między nami. Przez wiele lat nasz narody były skłócone, ale najlepszą obroną jest przyjaźń. I właśnie takich przyjaźni, a może nawet miłości wam życzę.
- Żaden wyjazd turystyczny, żadna wycieczka nie da młodzieży tyle co wymiana – przekonywała Maria Stęczniewska, nauczycielka niemieckiego w I LO. – Młodzież przede wszystkim uczy się języka. Taki bezpośredni kontakt to jest najlepsza metoda do nauki.