Tak swoje więzienne życie wspomina dziś Sławomir Sikora, którego historia stała się kanwą głośnego filmu Krzysztofa Krauzego „Dług” i która wywołała w owym czasie falę dyskusji na temat systemu więziennictwa w Polsce.
Od pięciu lat po akcie łaski byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Sławomir Sikora przebywa na wolności. I bynajmniej nie próżnuje. Pielęgnuje każdy dzień, jakby był ostatnim w jego życiu. Jeździ po całym kraju spotykając się ze studentami i młodzieżą szkół średnich. Niemal każde spotkanie wzbudza ogromne zainteresowanie. Tak było choćby podczas odwiedzin Sikory w Legnicy, Polkowicach, a ostatnio w Lubinie. Młodzi ludzie nie kryją, że poznanie człowieka, który zaznał więziennego życia jest intrygującym doświadczeniem. Do Lubina Sikora przyjechał na zaproszenie Uczelni Zawodowej Zagłębia Miedziowego. Podczas spotkania ze studentami tej szkoły dużo mówił o tym, czego doznał w czasie 10-lat odsiadki w różnych zakładach karnych i jakie wnioski wyciąga z tej trudnej lekcji życia na dziś.
- Większość ludzi żyjących na wolności uważa, że więzień to ma klawe życie. Że osadzeni nic nie robią, tylko obijają się całymi dniami. Że mają wygodne cele, robią, co im się żywnie podoba, a za to wszystko płacą podatnicy. Ja też tak myślałem przed trafieniem za kratki. Ale moje postrzeganie więzienia szybko się zmieniło, gdy stałem się skazańcem. Osadzeni są zdani tylko i wyłącznie na siebie. Słabsi nie mają szans, rządzi prawo dżungli, mocniejszy psychicznie i fizycznie, zawsze zwycięża - wspominał podczas spotkania ze studentami lubińskiej uczelni Sławomir Sikora.
Sikora wiele mówił o prawdziwym życiu więziennym i niedoskonałości całego systemu penitencjarnego. Do cna poznał życie w celi. Ujawnił pikantne historie z tego ponurego okresu. Mówił o rzeczach, o których żyjący na wolności nie mają pojęcia, o sprawach, które nie wydostają się zza więziennego muru.
- Gdy pierwszy raz przechodzisz przez bramę, trafiasz do zupełnie odmiennej rzeczywistości. Musisz na nowo nauczyć się żyć. Żyć, by przetrwać. Więzienie to wulkan, który nigdy nie gaśnie i w każdej chwili niespodziewanie może wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Nigdy nie wiesz, co przyniesie nowy dzień, co może zrodzić się w głowie każdego z osadzonych. To życie na minie. Jak w nią wdepniesz to słyszysz o gwałtach i ciężkich pobiciach w celi. Jeżeli będziesz wiedział, jak ją ominiesz, to może przeżyjesz – opowiadał Sikora.
Jego zdaniem brak dostępu więźniów do alkoholu czy narkotyków to mit. Według jego doświadczeń, zakłady karne są miejscem, w którym o alkohol i narkotyki łatwiej, niż na ulicy. W ciągu dziesięciu lat siedział w 72 celach, więc – jak twierdzi – ma moralne prawo mówić o tym, jak naprawdę jest po drugiej stronie muru.
- Wielu z osadzonych to wtórni analfabeci. A dobrze wykształconych strażników można policzyć na placach dłoni. Osobiście napisałem trzy licencjaty klawiszom i kilkanaście matur – nie kryje Sikora.
Z pewnym zadowoleniem mówił o niedoskonałościach systemu resocjalizacyjnego, który tylko w nielicznych przypadkach okazuje się skuteczny. Jak sam podkreślił, trzeba mieć bardzo silną osobowość i motywację, by nie wrócić za kratki.