Przedstawiciele zarządu miedziowego holdingu zaniepokojeni sytuacją, tym bardziej, że w dwóch ostatnich wypadkach do jakich doszło pod ziemią, udział brali pracownicy firm zewnętrznych, postanowili zaostrzyć zasady oceniania standardów bezpieczeństwa.
- Szykujemy się do wprowadzenia dość wysokiego standardu jeśli chodzi o wszystkie firmy, które działają na terenie Polskiej Miedzi – mówi Ryszard Janeczek, wiceprezes KGHM. - W stosunku do własnych pracowników stawialiśmy dość wysokie wymogi, natomiast przyjmowaliśmy, że wykonawcy konkurują se sobą tylko ceną. Czas już powiedzieć, że na terenie tak dużego organizmu zasady muszą być jedne. Jest to standard, który obowiązuje już na całym świecie, dlatego, że bardzo często wykonawcy przed dopuszczeniem do przetargu pyta się o gwarancję i standardy bezpieczeństwa.
Członkowie zarządu przyznali, że sytuacja spółki jest dość wyjątkowa, ponieważ bardzo dużo firm zewnętrznych bierze udział w przetargach ogłaszanych przez KGHM, przedsiębiorcy rywalizują ze sobą między innymi obniżając ceny, co może negatywnie wpływać na przestrzeganie zasad bezpieczeństwa.
- Nigdy nie było u nas oszczędności na bezpieczeństwie – powiedział prezes holdingu Herbert Wirth. - Prawda jest taka, że firmy dopuszczone do pracy na dole musiały mieć określone uprawnienia i spełniać wymogi w zakresie bezpieczeństwa.
- O tym zawsze się mówiło, a teraz chodzi bardziej o egzekwowanie tego – mówi Ryszard Janeczek. - Rozmawiamy o sytuacji, w której niektóre firmy mogą zostać wykluczone. Powiemy im wprost – nie kwestionujemy waszej jakości pracy, nie kwestionujemy waszych warunków cenowych, ale niestety istnieje zagrożenie, że w zakresie obszaru bezpieczeństwa i higieny nie spełniacie standardowych wymogów. Zresztą takie standardy trzeba stale podwyższać. Jeżeli pracownik Polskiej Miedzi wie, że obowiązują go pewne zasady, to łatwiej mu ich przestrzegać, jeżeli takie same tyczą się pracowników pozostałych firm.