Wielkim bólem lubińskiego szczypiorniaka jest to, że w mieście nie ma hali sportowej z prawdziwego zdarzenia. Od lat obie reprezentacje Zagłębia muszą toczyć swoje boje w szkolnej hali sportowej Szkoły Podstawowej nr 14. Sala ma ograniczoną ilość miejsc na widowni. Nieraz już bywało, że kibice chcący obejrzeć rywalizację mężczyzn lub kobiet byli odprawiani z kwitkiem, bo hala już pękała w szwach. Ostatnio jesteśmy świadkami prawdziwej eksplozji zainteresowania piłką ręczną.
Na ostatnich pojedynkach szczypiornistek Zagłębia były prawdziwe tłumy kibiców. Tak było m.in. w spotkaniach przeciwko drużynie z Jeleniej Góry czy SPR Lublin. Frekwencja dopisała także w ostatniej pucharowej potyczce naszych dziewczyn z norweskim Byasen Trondheim. Na widowni powiewały klubowe flagi, chóralnie śpiewano żywiołowo dopingując nasze szczypiornistki. Pod wrażeniem lubińskich kibiców były Norweżki. Rozgrywająca Byasen, Mari Molid, powiedziała, że w swojej karierze nie widziała jeszcze tak rozśpiewanej hali. I takich kibiców mogą nam pozazdrościć inne europejskie drużyny.