Właściciel psa postanowił wyjechać na tydzień. Zapomniał jednak zadbać o swojego pupila nie zostawiając mu żadnego jedzenia w misce, choćby nawet suchej karmy ani wody. Wycieńczony pies godzinami rozpaczliwie wył pod drzwiami. Przejmujący skowyt zainteresował służby hotelowe. Gdy chcieli otworzyć drzwi zapasowymi kluczami, okazało się, że mężczyzna wynajmujący ten pokój wymienił zamek. Zrobił to bez wiedzy i zgody zarządzających lubińskim hotelem. O całej sprawie recepcjonistka hotelu powiadomiła Dorotę Ponikowską z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Podjęliśmy decyzję o wyważeniu drzwi - relacjonuje Wojciech Wiszniowski, prezes lubińskiego oddziału TOnZ. - Gdy weszliśmy do środka od razu uderzył nas przykry zapach. Ten pies nie miał nawet gdzie się załatwić, więc nic dziwnego, że w pokoju unosił się swąd. Był tak głodny, że w mgnieniu oka zjadł dwu kilogramową puszkę jedzenia. Owczarek był bardzo zaniedbany, wychudzony i wycieńczony.
W tym przypadku nie możemy mówić o dręczeniu czy znęcaniu się nad zwierzęciem, bo pies nie był ani przywiązany, nie miał też śladów pobicia.
- Mamy do czynienia jednak z kompletną nieodpowiedzialnością i zupełnym brakiem wyobraźni. Bo inaczej tego nazwać nie można. Już wcześniej mieliśmy zgłoszenie, że mężczyzna ten zaniedbuje swoje psy, ale wtedy podejrzenia się nie sprawdziły. Jako organizacja będziemy namawiać właściciela tego owczarka, by oddał go do adopcji. Myślę, że od razu znaleźliby się chętni do zaopiekowania się tym przemiłym stworzeniem - kończy prezes Wiszniowski.