Przypomnijmy, że projekt budżetu został „poszatkowany” przez 28 poprawek jakie weszły w życie głosami radnym koalicji. Między nimi były również wnioski Komisji pomocy społecznej, zdrowia i ekologii, na mocy których ośrodki kulturalne Lubina straciły część dotacji z budżetu miejskiego.
Dyrektor CK Muza przyznaje, że radni zamordowali lubińską kulturę. - Trzeba było spieprzyć, no to spieprzyli – mówi wzburzony Marek Zawadka.
Wnioskami radnych Centrum Kultury Muza straciło 500 tysięcy złotych, Miejski Impresariat Kultury 200 tysięcy złotych, a Wzgórze Zamkowe 100 tysięcy złotych. Te braki w sposób znaczny ograniczają inwestycje jakie instytucje kulturalne Lubina planowały przeprowadzić w 2010 roku.
- Mamy w Lubinie kulturę na poziomie mniejszym o 1,2 miliona złotych – mówi Zawadka. - Co to oznacza dla domu, jeżeli nie ma się 40 procent dochodu, który miało się w poprzednim roku, a ma się rozpoczęte inwestycje? To jest instytucja publiczna, czyli co mamy robić? Zaczynałem pracę w Muzie jak było tu 52 ludzi, zostało 25. Kogo mam zwolnić. Na Wzgórzu pracowało 27 osób, zostało 11. Kogo mamy zwolnić? Dlaczego? Dlatego, że ludzie, których poparcie jest na poziomie 2 procent decydują o tym, żeby komuś zabrać pracę i życie?
Szef CK Muza ma również pretensje o to, że nie został wezwany na żadną z komisji, które obradowały nad zmianami budżetu.
- Na jakiej podstawie zabrano Muzie 500 tysięcy złotych – pyta Marek Zawadka. - Nikt mnie nie prosił na żadną komisję, od dwóch lat nie byłem na żadnej sesji. Nikt nie chciał usłyszeć mojego zdania, nikt nie ma pojęcia o finansach Muzy, ponieważ nikogo to nie interesowało. A może zapytajmy o to jak radni korzystają z naszej oferty? Bo co, bo nie ma darmowych zaproszeń? Nie ma ich od sześciu lat, powinni się przyzwyczaić.
Szef Muzy, po wyliczeniach oświadczył, że Centrum stać teraz jedynie na wypłaty dla pracowników i utrzymanie budynku.
- Skończyła się kultura w Lubinie – oświadczył Marek Zawadka. - Druga część foteli w sali kinowej nigdy nie zostanie wymieniona. Na każde 100 tysięcy złotych jakie dostaniemy z ministerstwa, ja muszę mieć 120-130 tysięcy swoich. Wydanie jednej płyty to koszt około 20 tysięcy złotych, skąd mam wziąć te pieniądze. To jest dla mnie rzecz polityczna. Radni się zagotowali, że Muza organizuje konferencje, radni się boją współpracy Muzy z IPN. Dlaczego? - pyta Zawadka.
Gdzie więc zmierza lubińska kultura? Dyrektor Muzy ma już scenariusz, choć nie jest on najszczęśliwszy dla placówek kulturalnych.
- Zaoszczędzimy na ochronie – mówi Zawadka. - Nie będzie koncertów to nie będzie potrzeba ochrony. Dla 20-30 osób tydzień filmu wojennego mongolskiego, tydzień filmu erotycznego z Balii oraz tydzień kina polskiego. Mi się wydaje, że lubińscy radni mają coś z rycerzy. Oni myślą, że władza i ich wiedza pochodzi od Boga, tak jak rycerze myśleli, że ich władza pochodzi od Boga. Niestety mam też przekonanie, że oni mają drugą rzecz z rycerzy, ale nie powiem jaką – dodaje Zawadka.
O wnioski złożone do projektu budżetu zapytaliśmy radnego Olega Herejczaka z Komisji opieki społecznej, zdrowia i ekologii. - Wnioskiem komisji przekazaliśmy trochę środków na szczytne cele, tak jak remont domu Senior – powiedział nam. - Przekazaliśmy pieniądze również na remonty i zadania, które mają już pozwolenia na budowę i są oczekiwane przez społeczeństwo.
- Nie czuje się mordercą lubińskiej kultury, ani też lubińskich dinozaurów – powiedział nam Marek Bubnowski, przewodniczący Rady Miejskiej. - Poziom dotacji dla Centrum Kultury Muza jest dokładnie taki, jaki zakładano w projekcie budżetu na poprzedni rok. Z mojej inicjatywy jeszcze w 2009 roku CK Muza otrzymała 500 tysięcy złotych na wymianę krzesełek w kinie. Jeżeli pan Zawadka mówi, że radni są mordercami kultury, to niech do tej grupy dołączy również prezydenta. Oprócz 500 tysięcy z budżetu na wymianę krzesełek, według tego co mówił pan Zawadka, Muza otrzymała również na to dotację w wysokości 120 tysięcy z ministerstwa kultury. Pytam więc gdzie się podziało te pieniądze?
Kto zatem ma rację? I czy można mieć pretensje o to, że fani kina wolą oglądać najnowsze produkcje w multipleksie, zamiast w małej Muzie? Choć jak przekonuje Zawadka – postrzeganie Muzy tylko jako kina, to jest nasz największy ból.