Gdy słyszy się takie historie, zwyczajnie ręce opadają i człowieka ogarnia pusty śmiech. Śmiech z urzędników, których zachowanie jest żenujące. Oczywiście człowiek jest tylko człowiekiem i ma prawo się mylić. Ale, żeby aż tak?
Zacznijmy jednak od początku. Apolonia Wereszczyńska z Lubina zmarła w maju 1998r. Po śmierci matki, córka przerejestrowała jej książeczkę abonamentową na siebie informując Pocztę Polską, że poprzedni właściciel zmarł. Od tego czasu, a więc prawie od 9 lat, pani Teresa co miesiąc reguluje należności radiowo - telewizyjne, pokazując nam na dowód opłaconą książeczkę radiowo - telewizyjną. Jakież było więc jej zdziwienie, gdy w pod koniec marca odebrała korespondencję z poczty.
Apolonia Wereszczyńska nie żyje od dziewięciu lat, ale Poczta Polska nadal myśli, że zmarła jest abonentką.
- Otworzyłam i oniemiałam. Zawiadomienie zaadresowane było do zmarłej przed laty mojej mamy, Apolonii Wereszczyńskiej. Poczta informowała, że dotychczas nie wpłynęła wpłata abonamentu radiowo - telewizyjnego od 1 stycznia do 28 lutego. Oczywiście nie potraktowałam tego poważnie, bo wiedziałam, że ktoś popełnił błąd - wspomina z uśmiechem pani Teresa.
Poczta Polska informowała też, że pani Apolonia nie złożyła prośby o zwolnieniu z opłat abonamentowych, które z racji wieku jej przysługiwały. Ciekawe, jak miała to zrobić, skoro od wielu lat nie żyła? Poczta wezwała więc zmarłą abonentkę do zapłaty w wysokości 234, 40 zł. Co na to Poczta Polska? Przeprosiła panią Teresę za całe zamieszanie, ale niesmak pozostał.
Na koniec jeszcze jeden smaczek. Urzędnicy Poczty są na tyle kompetentni w tym, co piszą, że nawet nazwiska zmarłej nie potrafili napisać poprawnie. Ale to szczegół.