Zaledwie cztery miesiące temu rozgorzała wielka „wojna” na linii prezydent – radni koalicji. Głównym zapalnikiem były szczepionki, a właściwie ich brak. W jednym z lokalnych tygodników opublikowano informację, jakoby radni koalicji zabrali pieniądze, za które urzędnicy planowali zakupić szczepionki dla dorastających dziewcząt i przeznaczyli je na dopłaty do wody. Przedstawicielki Partii Kobiet z terenu Lubina zaczęły zbierać podpisy pod petycją do radnych aby znaleźli pieniądze i zaszczepili gimnazjalistki. Działaczki Partii Kobiet ostro krytykowały radnych, jednak jak się okazało w budżecie miasta nie było żadnego zapisu mówiącego o zakupie szczepionek, a pieniądze przesunięte na dopłaty pochodziły z paragrafu „Zakup usług pozostałych”, czyli mogły być przeznaczona na ...cokolwiek związanego ze służbą zdrowia.
Pomimo tego, radni na jeden z sesji wygospodarowali kwotę 110 tysięcy złotych z konkretnym przeznaczeniem – szczepienia gimnazjalistek. Fundusze pochodziły z części budżetu przeznaczonej na promocję miasta.
Po burzy medialnej słuch o szczepionkach zaginął, tak jak i pieniądze, które w międzyczasie ze szczepień, ponownie przesunięto na promocję miasta.
Na ostatniej sesji, wniosek o kolejne przesunięcie 110 tysięcy złotych z promocji miasta na szczepionki złożył radny Marek Bubnowski.
- To mnie obwiniano za brak szczepionek – powiedział na sesji Bubnowski. – Dlatego składam taki wniosek.
W prawdzie do końca tego roku nie uda się ani wykorzystać tych 110 tysięcy złotych, ani też zaszczepić gimnazjalistek. Rodzi się jednak pytanie dlaczego urzędnicy, którzy tak zaciekle walczyli o szczepionki cztery miesiące temu, nie zrobili nic by zaszczepić dziewczęta?
Być może uda się w przyszłym roku, ponieważ w przyszłorocznym budżecie, na ten cel zabezpieczono 250 tysięcy złotych.