Maksymalne stawki podatku od nieruchomości – między innymi tą sprawą zajmowali się radni miejscy na ostatniej sesji. Prezydent drugi rok z rzędu chciał najwyższych podatków z możliwych. Gorąco przy tym wspierali go radni z klubu Lubin 2006. Radna Joanna Kot w pewnym momencie stwierdziła, że podatki od nieruchomości, to jakieś śmieszne kwoty. Popierający prezydenta nie mogli zrozumieć dlaczego koalicja nie chce przystać na propozycje gospodarza miasta.
- GUS podał niedawno, że w Lubinie mamy najlepsze zarobki w Polsce – powiedział na sesji radny Andrzej Górzyński. - Przecież miasto musi z czegoś żyć.
Radni koalicji nie byli jednak przekonani do tego pomysłu. Wystarczyło im, że już w zeszłym roku lubinianie płacili najwyższe podatki w kraju.
- W ubiegłym roku głosami radnych Lubin 2006 uchwalono najwyższe z możliwych podatki w Polsce – przypomniał radny Lech Duławski. - W tym roku prezydent znowu chce najwyższych w Polsce podatków od nieruchomości. Uważam, że nie ma takiej społecznej potrzeby.
Nie lada zaskoczeniem było poparcie koalicji przez Sebastiana Chojeckiego. Radny, który od wielu miesięcy stał murem za prezydentem Raczyńskim, tym razem nie zgodził się na maksymalne stawki, stwierdził, że to hamuje rozwój lubińskiej przedsiębiorczości.
- To są naprawdę duże kwoty – przekonywał Chojecki. – Wyrażam żal, że jest propozycja tak wysokich podatków, zdecydowanie wolałbym, aby były o połowę mniejsze.
Głosami koalicji odrzucono stawki podatków od nieruchomości jakie zaproponował gospodarz Lubina. W 2010 roku mieszkańcy miasta zapłacą taki sam podatek od nieruchomości jak w roku bieżącym.