Zagłębie Lubin nigdy dotąd nie było atrakcyjnym rywalem dla Lecha, ale przyjazd niezwykle popularnego w Poznaniu trenera Czesława Michniewicza wywołał dodatkowe emocje. Nic zatem dziwnego, że po meczu szkoleniowiec Zagłębia otrzymał brawa nie tylko od lubińskich sympatyków.
Poznaniacy rozpoczęli obiecująco, najpierw w 6 min. w dogodnej sytuacji Piotr Reiss posłał piłkę nad poprzeczką, a po chwili jego wyczyn, tyle że głową, powtórzył Grzegorz Wojtkowiak. Goście przetrzymali napór lechitów i sami zaczęli odważniej atakować. Niezwykle groźne w ich wykonaniu były stałe fragmenty gry egzekwowane przez Macieja Iwańskiego. Wreszcie po jednym z rzutów wolnych pomocnika Zagłębia, Michał Stasiak głową zaskoczył Krzysztofa Kotorowskiego.
W końcówce pierwszej odsłony oba zespoły miały niezłe okazje do zmiany wyniku. Najpierw sytuacji sam na sam z bramkarzem gości nie wykorzystał Przemysław Pitry, a w odpowiedzi Iwański strzelił z dystansu tuż nad poprzeczką.
Po zmianie stron Zagłębie na moment oddało inicjatywę gospodarzom, ale lechici byli bezradni i nie mieli pomysłu na sforsowanie uważnie grającej defensywy drużyny z Lubina. Tylko raz mocniej serca zabiły poznańskim kibicom, gdy po wrzutce Marcina Zająca, wprowadzony w drugiej połowie Jakub Wilk trafił w słupek.
W 78 min błąd lechitów w środku pola kosztował utratę drugiej bramki. Michał Chałbiński znalazł się sam przed Kotorowskim, "położył" bramkarza Lecha i posłał piłkę do pustej bramki.
Do niecodziennego wydarzenia doszło trzy minuty przed zakończeniem spotkania. Po starciu Marcina Kikuta z Dawidem Banaczkiem arbiter przerwał akcję, ale jednocześnie doznał kontuzji. Po kilkuminutowej przerwie Jacek Granat wrócił na boisko i... podyktował rzut karny dla gości. Andrzej Szczypkowski podszedł do piłki niezbyt skoncentrowany i nie trafił w bramkę.
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Michał Stasiak (29-głową), 0:2 Michał Chałbiński (78).
Sędzia: Jacek Granat (Warszawa). Widzów: 18 000.
Info: www.ligapolska.pl