Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Lubin
Lutnik - moje drugie „ja”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Gdy ktoś przez nieuwagę powie, że produkuje skrzypce bądź altówki, może się obrazić. On tworzy, bo wkłada w to swoje serce i duszę, czyli całego siebie. O swojej pasji mógłby opowiadać godzinami.

Nic dziwnego skoro pochodzi z Zakopanego, gdzie wszyscy górale to sami gawędziarze. Krzysztof Węgrzyn z Pieszkowa, koło Lubina świętuje w tym roku jubileusz 30-lecia swej artystycznej pracy. Przez te lata stworzył pół tysiąca instrumentów smyczkowych. Jest cenionym i uznanym lutnikiem na całym świecie.

Sprężysty świerk, falisty jawor

To właśnie w rodzinnym Zakopanem narodziła się jego miłość do muzyki.

Krzysztof Węgrzyn prezentuje swoje dzieło

Rodzice chcieli go kształcić na kelnera, ale on wolał uczyć się w technikum budowy instrumentów lutniczych w Nowym Targu. Była to wtedy jedyna na Podhalu szkoła, z której wychodzili późniejsi mistrzowie lutnictwa. Pierwsze kroki w sztuce lutniczej Krzysztof Węgrzyn stawiał u Franciszka Marduły, pseudonim „Gał”.

- To był mój mistrz i przewodnik. Wybitny artysta, którego pasją zawsze było lutnictwo, meblarstwo artystyczne i sport. Przekazał mi wiele niezwykle cennych rad, z których korzystam po dziś. Jest i zawsze będzie moim guru - mówi o swoim mistrzu nasz pasjonat.

W 1974r. Krzysztof Węgrzyn opuścił ukochane Tatry i przyjechał do Lubina, gdzie w tamtych czasach świetnie prosperowała Dolnośląska Fabryka Instrumentów Lutniczych „Defil”. W zakładzie spędził 14 lat owocnej pracy. Od tamtej pory poświęcił się wyłącznie „domowej” pasji tworzenia instrumentów smyczkowych. Swoje umiejętności pogłębiał współpracując m.in. z Mieczysławem Bielańskim, wybitnym wrocławskim lutnikiem, który ze względu na dokładność i precyzję w wykonaniu instrumentów, nazywany był w swoim środowisku zegarmistrzem.

Przy tworzeniu każdego instrumentu pan Krzysztof zwraca uwagę na wiele szczegółów. Nad każdym elementem pracuje tak długo, aż osiągnie ideał - dzieło doskonałe. Najpierw zaczyna od wyszukania odpowiedniego surowca - materiału, z którego mają powstać skrzypce bądź altówka.

Słynny muzyk Vadim Brodski był pod wrażeniem skrzypiec wykonanych przez naszego lutnika

- Płyta wierzchnia instrumentu powinna pochodzić ze świerku rosnącego wysoko w górach, w trudnych, naturalnych warunkach. Świerk nadaje instrumentowi bowiem sprężystość i perfekcyjne brzmienie. Płyta spodnia, boczki oraz szyjka instrumentu powinny być wykonane z jaworu falistego rosnącego w Bieszczadach lub Sudetach. To drzewo uchodzi za najbardziej wartościowy gatunek - wyjaśnia K. Węgrzyn.

Największa tajemnica

Potem zaczyna się najbardziej żmudna robota. Dłuta rzeźbiarskie nie mogą być byle jakie. Podobnie z pędzlami. Najlepsze pędzle wykonane są z włosia bobra, wiewiórki lub borsuka. Lutnicy mówią, że w ich pracy najłatwiej jest wyrzeźbić formę instrumentu, trudniej jest go później sprzedać, a najtrudniej - polakierować.

Kolejne etapy pracy nad instrumentem są niezwykle żmudne

- W tym celu stosuję wyłącznie lakier spirytusowy, który sam sporządzam w oparciu o przepisy starych włoskich mistrzów. Niektórzy lutnicy używają lakierów olejnych, ale są one mniej akustyczne. Każdy instrument musi być pokryty co najmniej trzydziestoma warstwami lakieru. Gdy lakier jest przejrzysty i elastyczny, wtedy można mówić o zakończeniu pracy - kontynuuje nasz lutnik.

Receptura lakieru jest najbardziej strzeżoną tajemnicą każdego lutnika. O jakości tworzonych instrumentów decyduje przede wszystkim poświęcenie i serce artysty.

- Tak naprawdę o tym, czy instrument jest dobry, decyduje jego dusza. Tą duszą jest sześciomilimetrowy patyczek świerkowy, który przenosi drgania od płyty wierzchniej do spodniej. Wtedy artysta wie, czy instrument ma duszę - wyjaśnia K. Węgrzyn.

Skrzypce, które stworzył nasz pasjonat, trzymał w swoich rękach słynny Vadim Brodski. Wszystko działo się w 1997r. na lubińskim Wzgórzu Zamkowym. Wielki skrzypek zawitał do Lubina z koncertem.

- Biorąc moje skrzypce Vadim Brodski powiedział, że są jak wino, im starsze tym lepsze. Nie wiedział jednak, że te skrzypce skończyłem robić na trzy dni przed jego pobytem w Lubinie - z dumą mówi nasz bohater.

Fot. WFP

Krzysztof Węgrzyn był wielokrotnie nagradzany za swój artyzm. Jego instrumenty zdobywały cenne nagrody i wyróżnienia na prestiżowych konkursach lutniczych, w kraju i za granicą.

- Gdybym miał po raz drugi wybierać swój zawód, nie wybrałbym nic innego, jak tylko lutnictwo - mówi na koniec Krzysztof Węgrzyn.

Fot. WFP

Fot. WFP

Krzysztof Węgrzyn sprawdza formę do nabijania boczków

Fot. WFP

O jakości brzmienia decyduje jakość lakieru

Lutnik z Pieszkowa w swojej pracowni

Oto dzieła doskonałe

Fot. WFP

Teraz została już tylko próba generalna

Fot. WFP


red.



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Niedziela 5 maja 2024
Imieniny
Irydy, Tamary, Waldemara

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl