Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Lubin
Bubnowski: „To porażka demokracji”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W niedzielę mieszkańcy Lubina rozstrzygali o być albo nie być prezydenta Roberta Raczyńskiego. Gospodarz miasta może być z siebie zadowolony – po raz kolejny lubinianie mu zaufali. Do urn poszło nie całe trzy procent uprawnionych do głosowania. W przeliczeniu na liczbę osób biorących udział w referendum, daje to około 1,5 tysiąca mieszkańców.

Prawie do północy trzeba było czekać na ostateczne, choć jeszcze nieoficjalne wyniki referendum z obwodowych komisji. Frekwencja wyniosła 2,49 procent, co oznacza, że referendum jest nieważne. Oddano 1541 ważnych głosów, z czego 1371 było za odwołaniem prezydenta z zajmowanego stanowiska.

- To kompromitacja koalicji nienawiści oczywiście – skomentował wyniki referendum Andrzej Górzyński z Lubin 2006. - Były referenda w różnych miastach, ale takiego wyniku, tak małego, nie było nigdzie. To znaczy, że ludzie posłuchali apelu prezydenta i radnych prezydenta, żeby nie iść do referendum, ponieważ to również jest forma głosowania.

- Wydaje mi się, że wynik referendum powinni przede wszystkim skomentować jego inicjatorzy – mówi Tymoteusz Myrda, szef klubu Lubin 2006, wspierającego Roberta Raczyńskiego. - Niech wypowiedzą się pan Bubnowski, pan Duławski, może pan Niewodniczański albo ewentualnie autorzy badań ankietowych jakie zamieszczono na koszt podatnika w Kurierze Powiatowym. Ja dziękuję mieszkańcom, że nie dali się w ciągnąć w tą brudną grę jaką zafundowali na koszt podatnika radni miejscy z Platformy Obywatelskiej i inni radni. Mam dzieję, że PO zastanowi się nad tym.

Radni, którzy nawoływali do wzięcia udziału w referendum uważają, że tak niska frekwencja to porażka demokracji.

- To prażaka, porażka i jeszcze raz porażka demokracji – stwierdził przewodniczący Marek Bubnowski. - Rada Miejska dała szanse mieszkańcom, aby w tej najczystszej formie demokracji, czyli w bezpośrednim głosowaniu ocenić prezydenta. Wszyscy ci, którzy nawoływali do głosowania w referendum, dostają dwóje z demokracji. Teraz na nich patrzą dzieci i zastanawiają się czy iść na wybory, czy nie iść na wybory, iść na referendum, czy też nie. Już z mlekiem matki należy wyssać ten obowiązek chodzenia na wszelkiego rodzaju wybory i referenda. Jeżeli frekwencje są na takim poziomie, to dochodzi do przypadkowych wyborów, a to jest po prostu smutne.

Radnego Kamila Wojnarowskiego z Platformy Obywatelskiej zapytaliśmy o możliwość współpracy z prezydentem, tym bardziej, że jak radni mogli się przekonać – lubinianie dali mu kolejne wotum zaufania.

- My zawsze współpracujemy z prezydentem, wtedy kiedy jego wnioski i uchwały są słuszne – powiedział nam Wojnarowski. - Jeśli przy ciężkim budżecie miasta Lubina, prezydent proponuje 7 milionów złotych wydać na dinozaury w parku, to my się na to nie zgadzamy. Uważamy, że w takiej sytuacji warto pieniądze te przeznaczyć na inne cele, dużo bardziej rozwojowe. Być może w przyszłości, kiedy nadwyżka pieniędzy w budżecie będzie bardzo duża, pieniądze wykorzysta się na tego typu irracjonalne propozycje.

Nie obyło się również bez krytyki prezydenckiego apelu o bojkot referendum, który jak widać przyniósł swój zamierzony efekt. - Frekwencja była bardzo niska, moim zdaniem jest to skandal, że prezydent miasta Lubina nawoływał w tej kampanii do tego, aby mieszkańcy nie decydowali o przyszłości swojego miasta – mówi Wojnarowski. - Jak na demokratycznie wybranego prezydenta, w demokratycznym państwie prawa, myślę, że tego typu sytuacja nie powinna już się zdarzyć.

Pozytywnych aspektów w ciągu ostatnich kilku przedreferendalnych dni dopatrywał się radny Krzysztof Olszowiak. - Szanuję decyzję mieszkańców – powiedział. - Faktem jest, że kampania referendalna przyniosła pewien pozytywny skutek, do części mieszkańców dotarły rzeczywiste problemy tego miasta. Nie neguję spraw, które są robione doraźnie, jak choćby modernizacja obiektów oświatowych. Jako radni byliśmy tu jednogłośni. Remontowanie chodników, czy też ulic, to standardowa rzecz, która nie wymaga zbytnich wysiłków. To jest robione i chwała prezydentowi za to, natomiast do mieszkańców dotarła informacja, która zastanawia – dlaczego ci radni zwracają uwagę na problem, który istnieje w tym mieście. - Pan prezydent nienależycie wykonuje budżet – mówi Olszowiak. - Może to dla mieszkańców jest sprawą drugorzędną, natomiast radni również zostali wybrani przez mieszkańców w demokratycznych wyborach i postawiono nam zadanie pilnowania finansów miasta. My to właśnie robimy. Myślę, że mieszkańcy to zrozumieją wcześniej lub później i będą starali się rozważyć wszystkie „za” i „przeciw”. Osobiście nie uważam żeby niedzielne referendum było straconą lekcją, wręcz przeciwnie, część mieszkańców się nad tym wszystkim zastanawia.

W 2006 roku w wyborach samorządowych zagłosowało ponad 29 tysięcy mieszkańców, żeby niedzielne referendum było ważne musiałoby w nim wziąć udział trzy piąte z głosujących trzy lata temu, czyli prawie 17,5 tysiąca osób.


Ewa Chojna



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 3 maja 2024
Imieniny
Jaropełka, Marii, Niny

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl