O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie. W ubiegłym tygodniu, przed lubińskim sądem zakończyła się rozprawa, a dzisiaj odczytano wyrok, z którego wynika, że Krzysztof Maj mógł mówić, że powiat sabotuje działania lubińskiego magistratu.
Proces dotyczył wypowiedzi opublikowanej na łamach Wiadomości Lubińskich, a dotyczącej tak zwanej dziury w Rynku.
Rzecznik prezydenta stwierdził, że „zadziwiający jest fakt iż w podobnej sytuacji braku zabezpieczonych miejsc parkingowych budowa innej galerii w pobliżu Pałacu Ślubów w Lubinie dostała pozwolenie na budowę”, a „Stanowisko powiatu to nieustanne sabotowanie wszelkiej działalności miasta, które urzędujące władze powiatu z determinacją prowadzą nawet za cenę ośmieszenia się i narażenie nie tylko na zarzut niekompetencji, ale złośliwości".
Sędzia prowadząca sprawę uznała, że nie było to pomówienie, ponieważ informacje rzecznik zebrał na podstawie rozmów z pracownikami Urzędu Miejskiego. To między innymi właśnie zeznania urzędników, którzy przed sądem mieli potwierdzić słuszność słów Maja, wpłynęły na decyzję sądu.
- Od około roku przed sformułowaniem przez oskarżonego wypowiedzi współpraca pomiędzy urzędem miasta, a powiatu nie układała się i wciąż nie układa się poprawnie – odczytała sędzia Magdalena Skuza. - W wielu kluczowych dla miasta sprawach samorządy zajmują odmienne stanowiska, a wypracowanie kompromisów jest utrudnione i czasochłonne. W odczuciu pracowników urzędu miasta, starostwo utrudnia realizacje inwestycji.
Sędzia czytając uzasadnienie wspominała również dokumenty związane z rozwiązaniem porozumienia tyczącego się zarządzaniem dróg w mieście, jak również orzeczeniem Sądu Najwyższego, w którym mowa o tym, że „zakres wolności słowa w sferze publicznej musi być większy niż w życiu prywatnym, a osoby biorące udział w życiu publicznym muszą się liczyć z krytyką.”
biorąc powyższe pod uwagę sędzia uznała, że Maj wcale nie chciał obrazić starostwa powiatowego, a jego słowa były dopuszczalną krytyką organów publicznych.
- Cieszę się, że sąd badał fakty, a nie opinie obiegowe i to co krąży w wypowiedziach pracowników starostwa, zarządu powiatu i tego co się w mediach powiatowych pokazuje – skomentował Krzysztof Maj. - Zostałem uniewinniony, starostwo jest winne tego, że jest dziura w Rynku i tyle.
Oprócz uniewinnienia starostwo musi zapłacić rzecznikowi 576 złotych tytułem zwrotu poniesionych kosztów zastępstwa procesowego.
Wyrok nie jest prawomocny. Powiat ma siedem dni na złożenie wniosku o pisemny odpis wyroku i kolejnych 14 dni na złożenie apelacji, czy się na to zdecyduje jeszcze nie wiadomo. Pełnomocnik powiatu, Ireneusz Oszczęda poinformował, że przed podjęciem ostatecznej decyzji musi uzgodnic to z zarządem.