- „Nie mogę pić wody z kranu, bo została zanieczyszczona” takie słowa w słuchawce telefonu usłyszał sołtys Zimnej Wody – poinformował nas Jan Pociecha, oficer prasowy lubińskiej policji. - Mężczyzna dopytywał, co się stało. Jak powiedziała rozmówczyni miała pęknąć rura. Jak twierdziła dalej w wyniku wycieku z niej została zanieczyszczona woda pitna. Sołtys powiadomił o zanieczyszczeniu pracowników gminy. Sprawa była poważna, bowiem z ujęcia, które miało być skażone korzysta prawie tysiąc mieszkańców z czterech miejscowości.
Informacje o rzekomym zatruciu ujęcia wody przekazano dalej. Sprawą zajął się Sanepid.
- W związku z informacją trzeba było niestety odciąć ujecie w wyniku, czego mieszkańcy zostali pozbawieni wody. Musieli korzystać z beczkowozów – mówi pociecha. - Badanie przeprowadzone przez Powiatową Stację Sanitarno - Epidemiologiczną nie potwierdziło jednak skażenia wody.
Policjanci pracujący nad tą sprawą ustalili właściciela telefonu, z którego dzwoniono. Jak się jednak okazało, przebywał za granicą.
Podążając tym tropem, policjanci ustalili, że z telefonu korzystała nieletnia córka właściciela telefonu.
- Jak twierdziła, wpadła na pomysł by dzwonić na przypadkowe numery telefonów i informować rozmówców o różnych zagrożeniach. Tak trafiła na sołtysa - ten nie zbagatelizował informacji – dodaje Pociecha. - O losie nieletniej zdecyduje teraz sąd rodzinny.