Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk


Skontrolowali kurnik w Chróstniku

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wracamy do tematu kurnika w miejscowości Chróstnik. Po naszej publikacji właściciel zakładu produkcji bojlerów napisał pismo, w którym przedstawia swoje stanowisko i nie zgadza się z zarzutami mieszkańców Chróstnika.

Tymczasem po naszej interwencji mieszkańcy Chróstnika złożyli pismo do Urzędu Gminy i Starostwa Powiatowego z prośbą o przeprowadzenie kontroli na fermie drobiu. Jak napisali, „Działalność wymienionej fermy jest bardzo uciążliwa dla nas, mieszkańców okolicznych domów. Ferma najprawdopodobniej nie spełnia standardów wymaganych dla takich działalności i to w naszym odczuciu jest przyczyną smrodu kierowanego przez wentylatory fermy wprost na nasze domy. Działalność fermy uniemożliwia nam wręcz normalne funkcjonowanie i korzystanie ze swoich posesji w cieplejsze dni, kiedy właściciele wietrzą kurnik. W dni chłodniejsze natomiast kurnik jest ogrzewany bliżej nie określoną substancją, która również powoduje zadymienie całej okolicy. Wielokrotnie też wyczuwalny był smród palonych piór i mięsa, co pozwala nam przypuszczać, że właściciele w ten sposób pozbywają się padłych zwierząt”.

Mieszkańcy w obawie przed zgubnymi skutkami na ich zdrowie i środowisko naturalne domagają się kontroli, a dodatkowo, dostrzegając konflikt interesów, zażądali odsunięcia od tej sprawy jednego z urzędników – kierownika referatu rolnictwa i ochrony środowiska Urzędu Gminy Lubin – Mariusza Kretkowskiego, a jednocześnie syna właściciela kurnika.

Marian Kretkowski nie zgadza się z zarzutami. W piśmie skierowanym do naszej redakcji przekonuje, że „produkcję bojlerów kurzych prowadzi od 40 lat, a więc od roku 1970 w sposób ciągły, z zachowaniem wymogów higieniczno - sanitarnych i weterynaryjnych”. Poza tym uważa, że w tej sytuacji to właśnie on jest na prawie „gdy budowałem swój kurnik, to tu gdzie stoją dziś domki, było pole i pasły się krowy. Współczuję mieszkańcom opisanych domków, jeżeli rzeczywiście ferma powoduje u nich określone dolegliwości i ubolewam, że mogło dojść do takiej sytuacji. Podkreślam jednak, że do powstania tej sytuacji, w niczym się nie przyczyniłem. Wina leży po stronie skarżących. To nie ja wybudowałem kurnik przy ich domach, a to oni widząc jaka jest sytuacja, wybudowali domy w pobliżu mojego kurnika. Świadomie zdawali sobie sprawę z tego jaka jest sytuacja, a mimo to budowali. Skoro wybrali takie miejsce, do czego nikt przecież ich nie zmuszał, nie powinni dzisiaj czuć do mnie pretensji, bo sami doprowadzili do zaistniałej sytuacji. Ewentualnie mogą czuć pretensje do pracowników Starostwa Powiatowego, którzy wydawali im pozwolenia na budowę ich domów”.

Jak się dowiedzieliśmy, do Starostwa powiatowego pismo od mieszkańców Chróstnika wpłynęło około 10 lipca. - Sprawa jest teraz na etapie ustalania kompetencji – powiedział nam Krzysztof Olszowiak, rzecznik prasowy starostwa. Oznacza to tyle, że urzędnicy zadecydują czy kwestie sporne związane z działalnością kurnika powinny być rozstrzygnięte w zakresie działalności starostwa.

Właściciel fermy uważa jednak, że ze swojej strony zrobił naprawdę dużo by pójść na rękę właścicielom posesji, którzy jego zdaniem powinni być świadomi, że przeprowadzili się na wieś.

„W moim kurniku zastosowana wentylacja potrafi 6-ciokrotnie wymienić powietrze w ciągu 1 godziny. Zatem fetor jaki ewentualnie wydzielany jest z kurnika, jest bardzo mocno rozcieńczony i twierdzę, że w odległości 150 m od kurnika nie jest dokuczliwy. Wbrew temu co podają mieszkańcy starałem się i staram zmniejszyć ewentualną uciążliwość prowadzonej fermy. I tak, odstąpiłem od spalania węgla brunatnego i spalam tylko węgiel kamienny. Podniosłem w sposób istotny wysokość komina na kurniku, mimo tego nie jestem w stanie wyeliminować dymu, gdyż spalany węgiel musi wydzielać dym. Odstąpiłem od wybudowania obok fermy płyty obornikowej z pojemnikiem na gnojowicę (...) Przeniosłem też wiatę na słomę, która od wielu lat stała obok posesji Pana Worobieja i zasłaniała mu widok, przez co dodatkowo zmniejszyłem w ten sposób ewentualne uciążliwości jakie mógł powodować ciągnik w czasie pobierania słomy. Tymczasem mieszkańcy domków, mimo że mieszkają już ok. 5 do 8 lat i znając jakie warunki na ich posesjach panują, nie zrobili nic by ewentualne uciążliwości zmniejszyć. A istnieje na to cały szereg sposobów. Wspomnę tylko np. o zasadzeniu obok posesji odpowiednich drzew lub krzewów, tworząc szczelne ogrodzenie, które w sposób istotny ograniczy napływ fetoru lub dymu. (...) Mieszkańcy ci mogli również założyć odpowiednie filtry w oknach lub odpowiednią wentylację w pomieszczeniach, są też inne sposoby. Nie zrobili nic, ani też nic nie robią. Wolą narzekać na innych stwarzając konflikty i w ten sposób pokazywać, że mieszkaniec z miasta, po wybudowaniu domu na wsi, nie musi liczyć się z warunkami panującymi powszechnie na wsi. Wieś, to nie tylko przyjemne widoki i świeże powietrze, ale również nieprzyjemne zapachy przy produkcji zwierzęcej.”

Po interwencji w gminie, wydana została już decyzja, że kontrolę kurnika przeprowadzić należy.

- Zostało wszczęte postępowanie administracyjne na wniosek mieszkańców Chróstnika – powiedział nam Janusz Łucki, rzecznik prasowy gminy Lubin. - Mieszkańcy złożyli list z podpisami. Wczoraj rozpoczęła się kompleksowa kontrola dotycząca przestrzegania przepisów ochrony środowiska, ponieważ tylko w takim zakresie może gmina przeprowadzić kontrolę. Powiadomiono również powiatowego lekarza weterynarii.

Jak się dowiedzieliśmy, wstępnie kontrola kurnika przebiegła pomyślnie, przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę kwestie dokumentów. Jednak w momencie kiedy urzędnicy wraz z lekarzem weterynarii odwiedzili fermę drobiu, w środku już nie było kur.

- Właściciel kurnika i osoba prowadząca hodowlę to dwie różne – osoby poinformował nas rzecznik gminy. I to by się zgadzało, ponieważ kiedy rozmawialiśmy z Marianem Kretkowskim przyznał, że w tym momencie hodowlę prowadzi jego córka, ponieważ jej kurnik jest remontowany.

W momencie kiedy hodowla zostanie wznowiona, osoba za to odpowiedzialna ma obowiązek poinformować gminę, której urzędnicy wraz z weterynarzem przeprowadzą ponowną kontrolę.


Ewa Chojna



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 30 kwietnia 2024
Imieniny
Balladyny, Lilli, Mariana

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl