Został on zatrzymany przez funkcjonariuszy w jednym z lubińskich hoteli, gdzie wynajął pokój, posługując się cudzym dowodem osobistym.
Policjanci udowodnili zatrzymanemu dokonanie od grudnia 2006 r. co najmniej kilka rozboi, kilkanaście kradzieży i włamań. Złodziej działał najczęściej na terenie placówek oświatowych czy zakładów pracy funkcjonujących na terenie Lubina. Swoją przestępczą działalność prowadził również w innych dolnośląskich miastach (m.in. Wałbrzych, Wrocław, Środa Śląska, Głogów). Łupem przestępcy padały najczęściej damskie torebki, gotówka i inne przedmioty, pozostawiane w szatniach dla personelu. Nie gardził również sprzętem komputerowym, znajdującym się w pomieszczeniach biurowych.
Mężczyzna wykazywał się ponadto, mało zrozumiałym zapewne dla swoich ofiar, poczuciem humoru. Pokrzywdzeni, kilkakrotnie, dzwoniąc na swoje skradzione komórki, słyszeli w słuchawce "halo, tu złodziej", a jednej z kobiet okradzionych w grudniu mężczyzna złożył nawet świąteczne życzenia.
Podejrzanemu przedstawiono już część zarzutów. Złożył on także obszerne wyjaśnienia. Sprawa ma charakter rozwojowy, ponieważ nie wszystkie przestępstwa zostały przez pokrzywdzonych zgłoszone. Jak twierdzi sam zatrzymany, ich liczba jest tak duża, że szczegółów wszystkich swoich czynów nie pamięta.
Wobec dziewiętnastolatka zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy. Za przestępstwa, których się dopuścił, grozi kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
