Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Lubin
Kolej na reaktywację

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Kiedy w połowie listopada na stację PKP w Lubinie wjechał szynobus, mieszkańcy miasta przecierali oczy ze zdumienia. Czyżby linia kolejowa po latach wróciła do łask, pytali licznie zgromadzenie na dworcu gapie.

Była to jednak próba generalna, przed tym, co może nastąpić już wkrótce. Od lutego możemy być bowiem świadkami wielkiego "come back" kolei w Lubinie. Wszystko jednak zależy od Urzędu Marszałkowskiego, który miałby współfinansować kursy szynobusów.

Lata świetności kolei na stacji Lubin Górniczy minęły bezpowrotnie. Ponad 80-tysięczne miasto pożegnało się z bezpośrednim połączeniem do Warszawy w 1997r. Cały czas jednak utrzymywane były przewozy lokalne między Legnicą a Głogowem. Ostatni dalekobieżny pociąg zniknął z rozkładu jazdy cztery lata temu. W grudniu 2003r. przez Lubin przejechał ostatni pociąg regionalny relacji Głogów – Lubin – Legnica -Wrocław. Następnego dnia obowiązywał już nowy rozkład jazdy pociągów pasażerskich i Lubin bezpowrotnie zniknął z mapy kolejowej kraju. Na teren dworca weszli monterzy i zaspawali witryny, szczelnie zamykając dostęp do wewnątrz budynku. Obiekt dworca został zamknięty na cztery spusty.

Budynek dworca w Lubinie od lat świeci pustkami.

Właściwie od pierwszych dni po likwidacji stacji w Lubinie rozgorzała dyskusja na temat zagospodarowania opuszczonego obiektu. Zarządca tej nieruchomości, którym jest wrocławski oddział gospodarowania nieruchomościami PKP S.A., czekało na propozycję lokalnych samorządów lub innych instytucji zainteresowanych adaptacją obiektu. Bo szkoda byłoby, gdyby obiekt miał niszczeć. Pomysłów jego zagospodarowania było wiele. Proponowano by np., ulokować tam siedzibę lubińskiego muzeum, które znajduje się na terenie szybu wschodniego „Bolesław” z dala od centrum miasta. Plany adaptacyjne zgłaszały byłe władze powiatu lubińskiego, które chciały tam urządzić warsztaty terapii zajęciowej dla osób w różnym stopniu upośledzenia umysłowego. Takich osób niepełnosprawnych w Lubinie jest wiele i opuszczając szkoły specjalne, właściwie nie mają żadnych perspektyw na dalsze życie. A warsztaty byłyby dla nich znakomitą formą samorealizacji. Alternatywnym rozwiązaniem było też utworzenie w tym budynku zakładu pracy chronionej.

Ale wszystkie działania w temacie ewentualnego zagospodarowania budynku sprowadzały się jedynie do planów, bo zarówno dyrekcja PKP, jak i ówczesne władze powiatu lubińskiego miały całkiem odmienne zdania, co do formy zbycia i nabycia tego obiektu. Starostwo chciało przejąć nieruchomość bezpłatnie, na co nie mogła się zgodzić kolej.

- Bo względy ekonomiczne, jak i przepisy ustawy z 2000 roku o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego PKP, nie stwarzają możliwości do nieodpłatnego przekazania tego budynku. Z naszej strony złożona została propozycja zawarcia umowy dzierżawy na wynegocjowanych warunkach użytkowania z możliwością rozliczenia poniesionych nakładów na ewentualne prace adaptacyjne i remontowe - tłumaczy Grażyna Kopania, rzecznik prasowy we wrocławskim oddziale gospodarowania nieruchomościami PKP S. A.

Budynek dworca w Lubinie od lat świeci pustkami.

Ówczesne władze starostw nie były zainteresowane dzierżawą, bo powiatu nie było stać na ponoszenie dodatkowych kosztów dzierżawy, poza tymi, które powiat mógłby wyłożyć na adaptację zniszczonego przecież obiektu PKP. Obie strony nie doszły wtedy do porozumienia.

Kolej ograniczyła się jedynie do drobnych prac konserwacyjnych, by budynek spełniał wymogi bezpieczeństwa.

Ale ostatnio dla lubińskiego dworca pokazało się światełko w tunelu. Argumentów za reaktywacją połączeń kolejowych z Lubina do Legnicy i dalej do Wrocławia jest bardzo wiele. Zwolennicy przywrócenia pociągów osobowych na zamknięte trasy przekonują, że kolej jest potrzebna choćby ze względu na zatłoczone drogi, co znacznie wydłuża przejazd do Legnicy czy Wrocławia. Niby jest autostrada A4, ale zwolennicy przejazdów kolejowych trzymają się własnego zdania. Twierdzą też, że koszty uruchomienia połączeń regionalnych nie byłyby aż tak duże, bo nie ma konieczności budowania nowych trakcji ani całej kolejowej infrastruktury, skoro to wszystko jest. By udowodnić wszystkim niedowiarkom, że kurs pociągu jest możliwy, w połowie listopada zorganizowano promocyjny przejazd szynobusem. Nowoczesny autobus szynowy z 200 miejscami siedzącymi zawitał na stację w Lubinie i odjechał w kierunku Rudnej. Ale by taki szynobus mógł kursować codziennie potrzebne są na to pieniądze.

Budynek dworca w Lubinie od lat świeci pustkami.

Wyliczono, że kilometr przejazdu szynobusem kosztuje 16 zł. 10 zł więcej kosztuje przejazd pociągiem osobowym. Koszt uruchomienia trasy na odcinku Legnica - Lubin - Rudna to wydatek rzędu miliona złotych rocznie za jeden kurs, tam i z powrotem. Urząd Marszałkowski mógłby uruchomić taki przejazd, ale pod jednym tylko warunkiem: w partycypację kosztów przejazdu musiałby włączyć się samorządy, bo urząd nie jest w stanie być jedynym organem finansującym takie przedsięwzięcie. Niewiadomo, ile tak naprawdę lokalne samorządy były skłonne dołożyć do przewozów regionalnych szynobusami? Rozmowy między zainteresowanymi samorządami trwają i gdy tylko pojawią się nowe szczegóły, do sprawy na pewno wrócimy.


Tomasz Jóźwiak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 9 maja 2024
Imieniny
Grzegorza, Karoliny, Karola

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl