Nie ma się co łudzić. Aspirujące do powrotu do ekstraklasy Zagłębie Lubin daleko jest od formy. Piłkarze trenera Roberta Jończyka grają słabo, bez wyrazu, by nie powiedzieć - katastrofalnie. Na murawie lubinianie udowadniają, że są bez formy. O piorunującej inauguracji piłkarskiej wiosny, gdy Zagłębie w pięknym stylu pokonało Górnika Łęczna, już dawno zapomniano. Ale potem w trzech kolejnych meczach było już tylko gorzej. Zagłębie przegrał w Łodzi z Widzewem 0:1, nie potrafiło wygrać u siebie ze Stalą Stalowa Wola (0:0), a w ostatnim pojedynku dotkliwie przegrali z Podbeskidziem Bielsko - Biała 0:3. Jakby tego było mało, wczoraj Zagłębie odpadło z rywalizacji o Puchar Polski przegrywając z Ruchem Chorzów 1:2. Wprawdzie w tym meczu lubinianie grali w rezerwowym składzie, ale to pokazuje, że Puchar Polski zwyczajnie sobie odpuszczono.
Czyżby Zagłębie przeżywało kryzys i czy w tej sytuacji pozycja trenera Roberta Jończyka jest już przesądzona?
- Trenerem Zagłębia nadal jest Robert Jończyk - ucina wszelkie spekulacje Jan Wierzbicki, rzecznik prasowy Zagłębia Lubin. - Przyznaję, że było robocze spotkanie zarządu klubu z trenerem i piłkarzami, ale żadne decyzje personalne nie zapadły.
Nieoficjalnie jednak mówi się, że trener Robert Jończyk nie jest pewny swej posady w klubie. By realnie myśleć o awansie do ekstraklasy, Zagłębie potrzebuje punktów, jak ziemia wody, bo czołówka tabeli powoli ucieka lubinianom. Rzecznik klubu nie potwierdził, czy w związku z najbliższym meczem trenerowi Jończykowi postawiono jakieś ultimatum. Ale wiadomo, że jeśli w sobotę Zagłębie przegra u siebie z GKS Jastrzębie, los Jończyka wydaje się być przesądzony.