Wśród punktów, nad którymi wczoraj mieli głosować lubińscy radni były te dotyczące odwołania wiceprzewodniczącego rady, Franciszka Wojtyczki. Na jego miejsce miał zostać powołany nowy członek prezydium. Do tego jednak nie doszło, ponieważ radni z Lubin 2006 opuścili obrady.
Przed rozpoczęciem sesji przedstawiciel Lubin 2006 zgłosił projekt rozszerzenia obrad o punkt mówiący o obniżeniu diet radnych i pomniejszeniu liczby członków prezydium do dwóch osób. Przewodniczący Rady Miejskiej Marek Bubnowski nie rozszerzył programu sesji.
- Radni wiedzą jakie są procedury ustalania trybu porządku obrad – powiedział nam Bubnowski. - Trzeba złożyć wniosek do przewodniczącego, przewodniczący umieszcza go w porządku obrad, przygotowane materiały trafiają do radnych, radni się nad nimi zastanawiają, dyskutują i głosują. A w tym przypadku wniosek wypadł jak przysłowiowy królik z kapelusza. Inni radni potrafili przygotować projekty uchwał, choćby w sprawie nadania nazwy skweru. Zebrali stosowna ilość podpisów, poddałem to pod głosowanie i zostało załatwione. A tutaj ni stąd ni zowąd, pod wpływem namowy nie wiem czyjej, bo nie chcę tu tworzyć teorii spisków. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby te wnioski były głosowane na następnej sesji. Dwa projekty uchwał zostały wniesione do rady, i najprawdopodobniej na najbliższą sesji zostaną umieszczone w porządku obrad.
Najwidoczniej cały proces prowadzący do przegłosowania uchwały nie jest znany radnym z klubu Lubin 2006, choć to może dziwić, ponieważ nie od wczoraj zasiadają w radzie jako przedstawiciele lubinian.
- Nie zgadzamy się z głosowaniem nad powołaniem nowego wiceprzewodniczącego, w związku z tym nie będziemy uczestniczyć w dalszej części obrad rady – zapowiedział przed dyskusją nad powołaniem nowego wiceprzewodniczącego Marian Węgrzynowski. - Wcześniejsze propozycje ponownie składamy w formie uchwał.
Po tych słowach radni z klubu Lubin 2006 i odwołany wcześniej z funkcji wiceprzewodniczącego Franciszek Wojtyczka wyszli z sali.
Po chwili obrady zostały przerwane ze względu na bark kworum.
- Przypominam sobie sytuację z początku naszej kadencji, kiedy to klub radnych Lubin 2006 używał sformułowań typu skandal, że przedstawiciel ich klubu nie jest w prezydium Rady Miejskiej – skomentował to zachowanie Kamil Wojnarowski. - Dzisiejsze opuszczenie obrad przez ten klub ja nazywam skandalem. Wygląda mi to na czysty populizm ze strony klubu radnych Lubin 2006, a nie chęć pracy na rzecz społeczności miasta Lubina. Radni nie musieli brać udziału w głosowaniu, nie musieli wytypować swojego kandydata, o czym informował wcześniej przewodniczący. Po ich zachowaniu widać ewidentnie, że nie chcą pracować na rzecz mieszkańców.
Pozostali radni byli podobnego zdania.
- Uważam, że Lubin 2006 nie powinien wychodzić – powiedział nam Janusz Zarenkewicz, który nie tak dawno opuścił klub popierający prezydenta. - Mogli siedzieć, wysłuchać wszystkich. Nie musieli głosować. Mieli okazję swojego kandydata dać do prezydium rady. Nie wiem dlaczego tak zrobili, że wyszli z sesji. Jest to nie eleganckie.
Sytuacji nie chciał komentować Sebastian Chojecki. - Jest to dla mnie nie zrozumiałe – powiedział. - Radni są wybrani po to, żeby brać udział w sesjach, ale nie chce komentować zachowania radnych z klubu Lubin 2006. Osobiście liczyłem na to, że w prezydium rady pojawi się ich przedstawiciel.
