Twardo przekonywali dziś radni Paweł Niewodniczański z klubu Teraz Lubin i Lech Duławski z Prawa i Sprawiedliwości. Konferencję prasową obu radnych wywołała opinia organu nadzoru wojewody dolnośląskiego, który uznał uchwałę Rady Miejskiej z 13 stycznia w sprawie dopłat do wody i ścieków za zgodną z prawem.
- To oznacza, że prezydent Lubina jako organ wykonawczy musi zrealizować przyjętą uchwałę. Jeśli tego nie zrobi, a MPWiK, które doprowadza wodę do mieszkań i odprowadza ścieki, nie uzna przyjętych dopłat, mieszkańcy miasta mogą, a nawet powinni domagać się uznania obniżenia taryfy przed sądem - mówił radny Paweł Niewodniczański.
- Sam jestem prezesem spółdzielni mieszkaniowej, więc wiem, jakie mogą być konsekwencje nie wykonania przez prezydenta tej uchwały. Odbiorcę wody nie interesuje to, czy dostawca ma podpisaną umowę z miastem, czy nie. Dla niego liczy się tylko i wyłącznie wysokość zatwierdzonej taryfy - wtórował radny Lech Duławski.
Radny Niewodniczański uważa, że środki na dopłaty w wysokości blisko 8 mln zł - wbrew temu co mówią przedstawiciele władz miasta - są zabezpieczone w tegorocznym budżecie w wydatkach bieżących.
- Podnoszona przez prezydenta argumentacja, że pieniądze na dopłaty miały pochodzić z kredytu, który nie został uchwalony jest chybiona, by nie powiedzieć śmieszna. Kredyt miał być przeznaczony na inwestycje, a nie dopłaty. Na zaciągnięcie kredytu się nie zgodziliśmy, bo uważamy, że w obecnej sytuacji powszechnego kryzysu, lepiej oszczędzać, niż się zadłużać - kontynuował Niewodniczański.
Czy prezydent Lubina ulegnie i zrobi wszystko, by w dobie powszechnego kryzysu mieszkańcom żyło się choć odrobinę lepiej, dzięki niższym opłatom za wodę i ścieki? Gospodarze dzisiejszej konferencji mają co do tego poważne wątpliwości.
- Dla prezydenta ważniejszy jest blichtr i przecinanie wstęgi, niż realizowanie uchwał dla dobra mieszkańców miasta - podsumowuje Paweł Niewodniczański.
- Prezydent realizuje uchwały tak, jak w sprawie likwidacji LSI, którą likwiduje już sześć lat - dopowiada Lech Duławski.