Mówiła dziś na sali rozpraw w sądzie pracy Alicja Kamecka, była dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, która przed sądem domaga się przywrócenia do pracy.
Alicja Kamecka szefowała lubińskiemu MOPS w latach 2003 - 2008. W ciągu tego okresu - jak twierdzi Kamecka - pracodawca, czyli prezydent Lubina, nigdy nie miał wobec niej żadnych zastrzeżeń, nie słyszała też jakiś zarzutów co do kierowania lubińskim ośrodkiem. Mimo to, w połowie kwietnia ubr., została pozbawiona swojego stanowiska.
- Pamiętam dokładnie ten moment. Nie było mnie w pracy w czwartek i piątek, miałam w tych dniach szkolenie. W poniedziałek, około godz. 13. zadzwonił do mnie Lech Dłubała (ówczesny naczelnik wydział organizacji i kadr w lubińskim magistracie, dziś sekretarz miasta - przyp.red.) z pytaniem, czy dysponuję chwilą wolnego czasu, bo ma ważną sprawę do mnie. Odparłam, że tak. Już na progu po minie naczelnika wyczułam chłód i że czeka mnie coś przykrego. Naczelnik wręczył mi wypowiedzenie umowy o pracę. Zapytałam, jakie są tego powody. Pan Dłubała oznajmił, że prezydent stracił do mnie zaufanie jako dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Na moje pytanie, co spowodowało utratę zaufania, naczelnik nie potrafił odpowiedzieć - wyjaśniała dziś przed sądem, Alicja Kamecka.
Była szefowa MOPS była kompletnie zaskoczona i zszokowana tymi wydarzeniami. Tym, bardziej, jak wielokrotnie dziś w sądzie powtarzała, nigdy pracodawca nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Co więcej - za swoją pracę była nagradzana.
- Owszem były skargi na mnie i moich pracowników, ale w postępowaniu wszystkie skargi zostały uznane za bezzasadne - przypominała Alicja Kamecka.
Kamecka podkreśliła dziś, że w okresie kierowania jednostką, współpraca z pracodawcą układała się niemal wzorowo. Za jej kadencji władze miasta nie żałowały środków na działalność MOPS. Nigdy też Kamecka nie wypowiadała się negatywnie na temat prezydenta Roberta Raczyńskiego. Co więcej - w kampanii wyborczej, gdy Raczyński ubiegał się o fotel prezydenta Lubina, Kamecka wzięła udział w spocie filmowym, w których chwaliła swojego szefa.
- Pierwszy sygnał, który mnie zaniepokoił dotarł do mnie po spotkaniu u prezydenta. Byłam u prezydenta w sprawie możliwości złożenia pod obrady Rady Miejskiej uchwały o przesunięciach budżetowych. Prezydent stanowczo odparł, że takiego wniosku nie złoży. Gdy poprosiłam, by prezydent jeszcze przemyślał tę sprawę, usłyszałam, że to on teraz pomyśli o dalszej naszej współpracy. Byłam zszokowana takim sformułowaniem - relacjonowała dalej Kamecka.
Jak to się skończyło, już wiemy. Po rozwiązaniu świadczenia o pracę, ogłoszono konkurs na nowego dyrektora lubińskiego MOPS-u. Kamecka złożyła swoje CV. Wówczas komisja konkursowa odrzuciła jej podanie tłumacząc, że dokumenty są niekompletne. Chodziło o to, że komisja zakwestionowała ważność świadectwa Kameckiej z ukończenia podyplomowego studium z zakresu zarządzania pomocą społeczną. Kamecka otrzymała dyplom w 2000., ale kilka lat później zmieniło się rozporządzenie, które wprowadziło nowe przedmioty do tego kierunku studiów. Kamecka zwróciła się wtedy z zapytaniem o ważność swoich studiów do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Urzędnicy resortu odpisali, że mimo zmian przepisów, dyplom jest ważny, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Komisja jednak nie uznała roszczeń Kameckiej. Nowym dyrektorem lubińskiego MOPS-u została Stanisława Lewandowska, była burmistrz Ścinawy. W ostatnich wyborach samorządowych przegrała batalię o kolejną kadencję burmistrza Ścinawy z Andrzejem Holdenmajerem. Lewandowska występuje w sprawie Alicji Kameckiej jako świadek.
W trakcie dzisiejszego przesłuchania przez sąd pracy poruszono też wątek związków zawodowych. Przed odwołaniem Kameckiej ze stanowiska, była szefowa MOPS, wystąpiła do związków zawodowych o ochronę pracowniczą. Ochroną związków zawodowych Kamecka była objęta od września 2007r. Mecenas strony pozwanej, czyli Urzędu Miejskiego w Lubinie, pytała Kamecka, dlaczego nie poinformowała o tym fakcie swojego pracodawcę, czyli prezydenta Lubina. Kamecka odparła, że nie widziała takiej potrzeby, nie było to konieczne.
- Zostałam ukarana dlatego, że wystąpiłam o ochronę związków zawodowych. Poza tym, że jako dyrektor MOPS byłam pracodawcą dla swoich podwładnych, to byłam również pracobiorcą dla prezydenta Lubina - wyjaśniała powody wystąpienia o taką ochronę Kamecka.