Nie było prezydenta, nie było też o czym rozmawiać – tak można streścić próbę rozpoczęcia procesu. W prawdzie sąd wezwanie do Roberta Raczyńskiego wysłał, jednak nie otrzymał potwierdzenia odbioru.
Przypomnijmy. Robert Raczyński znalazł się na ławie oskarżonych za słowa jakie wypowiedział na antenie Telewizji TVL Sieć Odra. Chodzi o obraźliwa wypowiedz w stosunku do pracowników Starostwa Powiatowego w Lubinie.
"To jest kolejny raz próba przekazania pieniędzy miasta nierobom, tak naprawdę w starostwie, bo przecież oni chcą pieniędzy miasta, za nasze pieniądze wybudować sobie halę sportową, dla jednej małej szkółki ponadgimnazjalnej." - tak prezydent skomentował decyzje radnych o przekazaniu do kasy starostwa pieniędzy na budowę hali widowiskowo-sportowej w Lubinie.
Proces został wytoczony przez starostwo z powództwa cywilnego. Strona żąda przeprosin, których przez rok prezydent nie wygłosił, a dodatkowo kary grzywny.
Na rozprawie przedstawiciele obu stron wspominali o zawarciu ugody, ale czy do tego dojdzie trudno powiedzieć.
- Czy możliwa jest ugoda. Pełnomocnik zarządu uważa, ze to zależy od prezydenta i jego propozycji, czy obie strony będą mogły je zaakceptować – powiedział pełnomocnik zarządu powiatu Ireneusz Oszczęda. - Na dziś trudno oświadczyć co będzie właściwe do zarządu powiatu. Ma on przygotowany projekt porozumienia. Zobaczymy, czy będzie też jakaś propozycja ze strony prezydenta.
- Będziemy rozmawiać o ugodzie, ale z uwagi na nieobecność pana prezydenta trudno zając stanowisko w tej sprawie jednoznacznie – powiedział Piotr Latos, obrońca Roberta Raczyńskiego. - Na razie sprawa nie ruszyła ponieważ brak było zwrotnego potwierdzenia odbioru wezwania przez prezydenta. Nie wiedział o sprawie.
Czy Robert Raczyński udowodni, że pracownicy starostwa to nieroby, tak jak zapowiadał przez cały rok przekonamy się już niedługo, jednak sprawa została wyłączona z jawności. - Z mocy przepisów kodeksu postępowania karnego, sprawa rozpoznawana jest z wyłączeniem jawności, zatem proszę przedstawicieli mediów o opuszczenie sali rozpraw – powiedziała sędzia Magdalena Skuza.