Wcześniej, sprawą LSI zajmowała się lubińska prokuratura. Jednym z jej wątków było utworzenie spółki Galeria Rynek, która miała wybudować galerię handlową w miejscu gdzie od kilku lat mieszkańcy widzą jedynie dziurę w ziemi. Do tego dochodziła jeszcze sprawa budowy salonu Mercedesa oraz wyceny gruntów, które LSI aportem wniosła do spółki Galeria Rynek. Skomplikowana i wielowątkowa sprawa wymagała wydania wielu opinii specjalistów, dlatego też ciągnęła się dłuższy czas. Potem, śledztwo zostało zawieszone ze względu na kontrolę Najwyższej Izby Kontroli prowadzonej w lubińskim Urzędzie Miejskim i spółkach miejskich.
O nieprawidłowościach wykrytych przez kontrolerów NIK pisaliśmy już wcześniej.
Na początku września do prokuratury dotarł raport pokontrolny NIK i doniesienia, w których mowa o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezydenta Lubina, Roberta Raczyńskiego, Prezesa LSI Artura Dubińskiego, a także byłego prezesa nieistniejącego już Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej - Krzysztofa Kubiaka.
Lubińska prokuratura, ze względu na wagę stawianych zarzutów, zdecydowała się przekazać sprawę do Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
- Na podstawie złożonych zawiadomień zostały wyodrębnione dwa osobne postępowania – poinformowała nas Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Jedno postępowanie dotyczy nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki Budowa Szkoły Podstawowej nr 14. Z kolei, postępowanie drugie prowadzone jest pod kątem niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i dotyczy nieprawidłowości przy przydziale lokalu.
Pozostałe zarzuty pokrywały się z wątkami śledztwa prowadzonego wcześniej w Lubinie.
- Pojawił się też nowy wątek w sprawie, który dotyczy pobierania nienależnych wynagrodzeń z tytułu zasiadania w kilku radach nadzorczych – dodaje Łukasiewicz. - Prokurator prowadzący sprawę będzie wyjaśniał wszystkie okoliczności. Liczymy na to, że do końca tego roku uda nam się zakończyć śledztwo.
Jeżeli tak się stanie i zarzuty stawiane przez NIK potwierdzą się, prezydent Lubina i jego podwładni mogą trafić na sądową ławę oskarżonych.