Przez długi czas walczył z ciężką chorobą, kiedy wydawało się, że wygrał został brutalnie pobity. Pomimo tego, 16-letni Łukasz, mieszkaniec Polkowic nie chce wracać do tych ciężkich chwil.
Na początku roku, kiedy wracał ze swoim ojcem z ambulatorium zostali napadnięci. Skoczyło na nich kilku wyrostków. Pobili ich brutalnie. Ojciec Łukasza, Jan doznał lżejszych obrażeń, ale sam 16-letni Łukasz w ciężkim stanie trafił do szpitala. Długi czas był w śpiączce. Nawet teraz odczuwa skutki pobicia i zapewne już nigdy jego organizm nie wróci do stanu sprzed tego feralnego dnia.
Na sali sądowej, i ojciec i syn byli spokojni. W procesie występują jako oskarżyciele posiłkowi. Chcą przede wszystkim sprawiedliwego wyroku dla oprawców, tak, żeby zapłacili oni za koszmar jaki przeżyła rodzina poszkodowanych.
Fot. Ewa Chojna
- Jestem rozczarowany – powiedział nam po wyjściu z sali rozpraw Jan Witkowicz. - Tu grają wielkie emocje. Byliśmy doskonale przygotowani do tej rozprawy, a tak, przez jednego z oskarżonych będzie się to przedłużać. Bardzo to przeżywam. Ze swojej strony robię wszystko, żeby mój syn był zdrowy, a przez takich jak oni, musiał walczyć o życie.
- Moi klienci byli przygotowani, aby powiedzieć, co czują oraz o stopniu swojego pokrzywdzenia – powiedziała po rozprawie Marta Marszałek-Kołodziej reprezentująca pokrzywdzonych. - Dziś nie mieli takiej możliwości.
Fot. Ewa Chojna
Przed wejściem na salę rozpraw Łukasz stwierdził, że chciałby swoim oprawcom spojrzeć w oczy. Choć procesu chłopak się nie boi, przyznaje, że nadal są chwile strachu i zdenerwowania.
- Chcę żeby dostali jak największe wyroki za to co zrobili – powiedział. - Procesu się nie boję, ja nic nikomu nie zrobiłem, to oni.
Po siedmiu miesiącach od tego wieczoru chłopak niewiele pamięta.
- Było ciemno, nie widziałem ich dokładnie. Potem pamiętam, że wstałem, a oni uciekali – wspomina. - Doszedłem do domu i zemdlałem.
Fot. Ewa Chojna
16-latek z Polkowic wrócił już do szkoły. Stopnie miał dobre. Teraz skończył gimnazjum i rozpoczął naukę w szkole o stopień wyżej.
Jego oprawcy, pięciu oskarżonych, z wyjątkiem Mateusza B. stawili się w sądzie. Czterech z nich odpowiada z wolnej stopy. Tomasza A. oskarżanego przez prokuraturę o bezpośrednie pobicie chłopaka i jego ojca, policjanci doprowadzili z aresztu. Jemu grozi od 1,5 roku do 10 lat pozbawienia wolności. Pozostałej czwórce do trzech lat więzienia.
Fot. Ewa Chojna
Oburza jednak fakt, że i Łukasz i jego ojciec stali się całkiem przypadkowymi ofiarami chuliganów. Po prostu znaleźli się nie w tym miejscu i nie o tej porze co powinni. Młodzi bandyci czekali na kogoś innego, na innego chłopaka, na którym chcieli się zemścić. Teraz to Łukasz i jego rodzina ponoszą konsekwencję ich czynów.
Reprezentant rodziny Witkowiczów złożył wniosek o zasądzenie nawiązki – dla Jana Witkowicza w kwocie 25 tysięcy złotych, dla Łukasza Witkowicza w wysokości 100 tysięcy złotych.
Warto dodać, że nawiązka przyznawana jest razem z wyrokiem. Jeżeli taka będzie wola sądu, i oskarżonym udowodni się popełnienie zarzucanych im czynów, pokrzywdzeni będą mieli prawo wyegzekwować wskazana kwotę.
Fot. Ewa Chojna