Do porozumienia jednak nie doszło, choć przewodniczący rady był gotowy na ugodowe zakończenie sporu, Dubiński wykluczył taką możliwość.
Sprawa dotyczy wypowiedzi Marka Bubnowskiego z października 2007 roku. Na forum Rady Miejskiej padło zdanie, że „LSI przejadła 500 tysięcy złotych”. Na październikowej sesji padały również inne słowa, za które radni znaleźli się w sądzie. Krzysztof Olszowiak za nazwanie LSI bankrutem, wyrokiem sądu musiał oficjalnie przeprosić spółkę na łamach prasy, która wydrukowała materiały na ten temat. Teraz kolejny przedstawiciel koalicji trafił na ławę oskarżonych w oczekiwaniu na wyrok.
- Dziewięć miesięcy temu marek Bubnowski powiedział publicznie, że zdefraudowaliśmy 500 tysięcy złotych. Miał tyle czasu na przeprosiny i tego nie zrobił, dlatego nie zgodziłem się na ugodę – powiedział nam Artur Dubiński.
Marek Bubnowski nie czuje się winny i twierdzi, że w sądzie znalazł się przez to, że powiedział prawdę.
- Chciałem ugody – powiedział nam Bubnowski. - Ale moja propozycja nie polegała nam tym, że mam padać na kolanach i przepraszać bo i za co? Za to, że powiedziałem prawdę o spółce? Miesiącami ludzie czekają na wyroki, a tu sąd zajmuje się śmiesznymi rzeczami. To jest próba przeniesienia sporu politycznego do sądu, a tak nie powinno być.
Prezes LSI domaga się od pozwanego przeprosin i wpłaty trzech tysięcy złotych na konto ścinawskiego Domu Dziecka.
- Oprócz tego domagamy się, aby sąd jednoznacznie stwierdził, że Lubińska Spółka Inwestycyjna nie zdefraudowała pieniędzy – powiedział nam Dubiński. - Wydaliśmy wszystkie pieniądze jakie dostaliśmy od miasta na budowę targowiska i mamy potwierdzenie tego w dokumentach. W LSI pracują uczciwi ludzie, dobrze spełniają swoje obowiązki i nie pozwolę na to żeby ktoś ich oczerniał.
Jak widać nie ma możliwości załagodzenia konfliktu poza salą sądową. Kolejną rozprawę wyznaczono na 16 lipca.